karla0003
/ 164.127.249.* / 2013-06-04 15:30
NIGDY W ŻYCIU przeczytaj co nas spotkało: Kupiliśmy mieszkanie w Warszawie. Nie będę opisywać wszystkich formalności z tym związanych, tylko o doradcy finansowym, do którego skierowano nas z polecenia- to uśpiło naszą czujność, a nie powinno. Mowa o firmie która ma z angielskiego dom w nazwie ... broker. Placówka na Ursynowie.
Pani Agnieszka S.(A)- nie zmieniam imienia- celowo.
Formalności dobiegły końca i podpisaliśmy umowę kredytową, bo byliśmy trochę podparci do ściany z nadzieją na szybki refinans. Jeszcze jakiś czas po podpisaniu, Pani Agnieszka była w porządku, następnie uzyskała uprawnienia do wypłaty wynagrodzenia za nasz podpisany kredyt i zaczęło się.
Nie odbieranie telefonów. Odbierała dopiero z obcego numeru, a nóż nowy klient, kredycik, kto wie. Nie odpisywała na maile.
Świadome wprowadzanie klienta w błąd. Developer zakończył kolejny etap i chce otrzymać pieniądze. Brak kontaktu z doradcą w końcu udaje się i oburzona stwierdza, że to leży po stronie klienta -dbanie, aby transza dla developera została uruchomiona.
Zakłopotany mąż (M) biegnie do banku bo czasu mało i czego się dowiaduje? Że na wniosku jest miejsce na podpis doradcy, więc on nie może złożyć dyspozycji. Z powrotem ze wszystkimi dokumentami do Pani Agnieszki ( wszystko to w czasie pracy ponieważ godziny kolidują niestety, a ja w zaawansowanej ciąży często słabłam, więc nie było mowy o samotnym przemierzaniu Warszawy ).
Dokumenty złożone- Pani Agnieszka poprosiła aby zostawić recepcjonistce, ponieważ nie może osobiście odebrać. I tutaj zaczyna się cyrk. Niestety nasza wielka wina- nie wpadliśmy na to, żeby wziąć potwierdzenie złożenia dokumentów. Osoba z polecenia, jeszcze wtedy mimo wszystko myśleliśmy, że ona się jakoś weźmie w garść ...dużo pracy itp.
Niestety. 3 miesiące później dostajemy pismo z pogróżkami od developera, że 2 transze się opóźniły i naliczą nam odsetki. W stresie i zszokowani telefon jeden, drugi, trzeci inny numer-
(A): Gdzieś musiały mi zginąć dokumenty proszę o ponowne dostarczenie, szybko ( wtf?!) mąż jedzie w godzinach pracy na złamanie karku- ok poszło, załatwione.
To jeszcze nic. Wniosek do banku o zmianę formy kredytu potrzebny do refinansowania musi być złożony przez nią. Szlag jeden. Ok- podpisany oddany. Czekamy 1 miesiąc telefony, nie ma odpowiedzi od analityka. 2 miesiąc analityk chce się jeszcze wstrzymać. 3 miesiąc- analityk jeszcze nie zadecydował. Kurde niemożliwe - dzwonimy do banku po czym mailowo dostajemy odpowiedź, że wniosek nie został złożony. Myślałam, że pojadę i ją rozszarpię- naprawdę kiepsko staliśmy z kasą rodzina nam się powiększyła, nie było przyjemnie. Nie wiedziałam, że ktoś może być tak podły i utrudniać nam wszystko na każdym kroku.
W skrócie na koniec.
Odsetek developer naliczył nam 2,5 tysiąca bo ubłaganiu 1 tys... ale dla nas było to bardzo dużo.
Ona dalej pracuje, nie wyciągnięto żadnych konsekwencji mimo skarg, pisma od prawnika i interwencji u kierownika finasowego, który też nas olał. Do dzisiaj ( a mija już 1,5 roku) bujamy się z tym wszystkim.
Jedna zasadnicza nauka- bierzemy na wszystko potwierdzenia, wszędzie gdzie się da, bo dzisiaj jak nie przypilnujesz, od razu znajdzie się ktoś, kto Ci g*wna w życiu narobi i będzie śmierdzieć przez długi czas.
Amen.
Za ew. błędy przepraszam. Uważajcie na Panią Agnieszkę. Ja będę robić jej reklamę gdzie się da, skoro ...broker nie potrafi z nią zrobić porządku.