Oszolomowaty
/ 91.7.75.* / 2011-10-05 20:50
Nowinka z Salon24:
"...Jutro zapowiada się bardzo ciekawy dzień w Brukseli. Można powiedzieć, że Komisji Europejskiej znudziło się rozdawnictwo i na początek zabierze się za egzekwowanie tego co zapisane i doda coś od siebie dodatkowo.
W aspekcie 300 mld zł ( ok. 68 mld euro), o które tak dramatycznie walczy w kampanii wyborczej PO, jutrzejsze decyzje KE mogą okazać się na 4 dni przed wyborami w Polsce prawdziwą bombą wyborczą podłożoną Platformie Obywatelskiej.
Mnie to średnio cieszy co KE zaproponuje, ale ktoś wreszcie musi w UE pójść po rozum do głowy i zacząć wymagać zapisanej dyscypliny finansowej. W aspekcie owych nowych postanowień, 300 mld Tuska ( jak sam twierdzi, tylko PO może je pozyskać) może się po prostu rozpłynąć we mgle.
O cóż więc chodzi ?
Głównie chodzi o ratowanie strefy euro, a pośrednio Grecji ( czytaj: pieniędzy banków, głównie niemieckich i francuskich).
Komisja Europejska chce odbierać część unijnych funduszy tym krajom, które przekraczają dozwolone wskaźniki długu i deficytu publicznego. Bruksela jutro ogłosi nowe zasady podziału pieniędzy w ramach unijnej polityki spójności, wyrównującej szanse w rozwoju między regionami krajów członkowskich. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jeszcze w ubiegłym tygodniu nie było zapisu o sankcjach w projekcie dotyczącym zasad przyznawania unijnych funduszy i ich wydawania.
W poniedziałek Komisja Europejska wpisała jednak takie zasady, na jakich będzie decydować o odbieraniu części lub całości unijnych funduszy przewidzianych w budżecie Wspólnoty po 2013 roku. Do tej pory KE tylko groziła, że będzie odbierać unijne fundusze tym krajom, które przekraczają 3-procentowy limit deficytu finansów publicznych i 60-procentowy poziom długu publicznego. Dotyczyło to głównie państw strefy euro, teraz KE chce to rozszerzyć na wszystkie kraje, które przystąpiły do paktu stabilności, a takze na pozostałe. Wielka Brytania, która nie przystąpiła do paktu stabilności juz zapowiada, że nie poprze niektórych rozwiazań.
Nie jest tajemnicą, że o takie decyzje zabiegali główni płatnicy w UE, czyli Angela Merkel i Nikolas Sarkozy.
Z apelem takim wystąpił też do KE i rządów krajów strefy euro Manuel Barroso.
Nie jest też tajemnicą, że przynależność do paktu stabilizacyjnego krajów spoza strefy euro nie była przymusowa.
I nie jest wreszcie tajemnicą, że do tego paktu, bez konsultacji i powiadomienia Parlamentu przystąpił ochoczo Donald Tusk, deklarując gotowość wyasygnowania 1 mld złotych na ratowanie Grecji.
Tajemnicą też nie jest zapewne to, że Donald Tusk po apelu przewodniczącego Barroso, już trzy dni później wysłał listy do przywódców państw UE o jak najszybszą zgodę na rozwiązania proponowane przez Merkel i Sarkozy’ego.
Teraz to wszystko obróci się przeciw Polsce. Jeżeli propozycje KE zostaną jutro zaakceptowane, a to jest więcej niż pewne, to Polsce grozi utrata min. 80 mld euro ( ponad 300 mld zł), w perspektywie po roku 2013.
KE zaproponuje wyznaczenie limitu absorpcji funduszy przez dany kraj na 2,5 proc. jego PKB. To, ile ostatecznie Polska dostanie funduszy, będzie więc też zależeć od tempa jej wzrostu w latach 2014-2020. Nieoficjalnie, opierając się na długoterminowych prognozach Dyrekcji ds. Gospodarczych i Finansowych, KE szacuje, że w przypadku Polski może to być nawet ponad 80 mld euro. W obecnym budżecie 2007-13 ten limit wynosił 4 proc. PKB – pisze Money.pl
Jak więc w świetle listu, który Tusk wysłał do przywódców państw UE, może teraz zakwestionować proponowane rozwiązania ?.."