mankomaniak
/ 2008-08-25 11:48
/
Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Dawno nie mieliśmy takiego wysypu kiepskich danych makro, jak w ostatnim czasie. Ekonomiści mówią, że nie ma co bić na alarm, choć przyznają, że zastanawiających sygnałów jest zbyt dużo, by je ignorować. Być może są one skutkiem lekkiej zadyszki po okresie dobrej koniunktury, ale niekoniecznie. Lepiej dmuchać na zimne.
Pogorszenie koniunktury dotyka przedsiębiorców. Jeszcze nic dramatycznego w firmach się nie dzieje, ale warto zwrócić uwagę na kilka znamiennych zjawisk. Po pierwsze, zauważalny spadek płynności. Główny Urząd Statystyczny podaje, że w I półroczu 2008 przeciętna firma miała pieniądze na 31,9 proc. swoich zobowiązań. Dwa lata temu miała 35,1 proc. Po drugie, spada rentowność. W 2006 r. stratę zanotowało 20,3 proc. firm, w pierwszym półroczu 2008 28,3 proc.
— Pogarszają się podstawowe wskaźniki obrazujące sytuację finansową firm. Przychody rosną wolniej niż koszty. To skutek słabnącej koniunktury w strefie euro (Niemcy, Francja i Włochy już weszły w fazę recesji) i silnego złotego oraz rosnących kosztów pracy, cen materiałów, a także pogarszającego się dostępu do kapitału. Rentowność słabnie, a wraz z nią płynność. Zyski nadal rosną, ale znacznie wolniej. Osłabienie koniunktury widać wyraźnie w wynikach spółek giełdowych — tłumaczy Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale.
Do myślenia dają też dane o oszczędnościach firm. Saldo depozytów odkładanych w bankach cały czas rośnie. Tyle, że rachunki pęcznieją znacznie wolniej niż w 2007 r. W kwietniu dynamika liczona rok do roku wynosiła nawet 30 proc. Oczywiście tak wysokie tempo po części spowodowane było efektem niskiej bazy z 2006 r. Niemniej nie można nie zauważyć wyraźnego spadku dynamiki przyrostu depozytów, zapoczątkowanego w drugiej połowie 2007 r. W tym roku tendencja się umocniła. — Tempo napływu nowych depozytów słabnie. Przedsiębiorcy zaczynają też sięgać po odłożone fundusze na finansowanie bieżącej działalności — zauważa Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
Rosnące zapotrzebowanie na gotówkę od pewnego czasu obserwują windykatorzy. O ile w ubiegłym roku w obrocie przeważały należności niewymagalne (bo firmy potrzebowały szybko pieniędzy na rozwój), o tyle obecnie pojawia się coraz więcej długów przeterminowanych.
Niepokojącym sygnałem na przyszłość jest też to, że według badań GUS w sierpniu nastroje w firmach przetwórczych i budowlanych były najgorsze od ponad dwóch lat.