brydzia
/ 2008-05-16 09:22
/
10-sięciotysiącznik na forum
W marcu przedsiębiorców dopadła wiosenna zadyszka
Jacek Kowalczyk
16.05.2008 07:35
Czytaj komentarze(0)
Eksport w marcu wyraźnie wyhamował. Gospodarka się potknęła, ale nie upadła — oceniają ekonomiści.
Firmy sprzedające swoje produkty za granicą dostały w marcu zadyszki. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że dynamika eksportu (przy przeliczeniu na euro) spadła z 28,7 proc. w lutym do 19,1 proc. Dane te są ostatnim elementem, który składa się na obraz całej gospodarki w marcu. Obraz mało optymistyczny. Wcześniej Główny Urząd Statystyczny informował o ostrym hamowaniu produkcji przemysłowej (spadek dynamiki rocznej z 15 proc. w lutym do 0,9 proc. w marcu) oraz sprzedaży detalicznej (z 23,8 proc. do 15,7 proc.).
— Te informacje są dość pesymistyczne. Produkcja przemysłowa jest w dużej mierze powiązana z eksportem, więc jeden spadający wskaźnik pociągnął drugi — mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Mocne ograniczenie dynamiki zanotował też import — w lutym wzrósł o 32,2 proc., w marcu już tylko o 21,1 proc.
— Dzięki temu spadek sprzedaży na zewnątrz nie spowodował niebezpiecznie wysokiego wzrostu deficytu handlowego — wyjaśnia Mateusz Szczurek.
Import był wyższy od eksportu o 1,5 mld EUR.
Ekonomiści twierdzą, że wyhamowanie gospodarki w marcu to tylko potknięcie, a nie bolesny upadek.
— Słabsza dynamika jest częściowo spowodowana kalendarzem — święta wielkanocne ograniczyły moce produkcyjne firm. Obrazujące stan gospodarki w kwietniu dane, które zaczną napływać w przyszłym tygodniu, będą wyraźnie lepsze — twierdzi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Jednak o rekordowej dynamice z początku roku możemy zapomnieć.
— W drugiej połowie roku produkcja przemysłowa będzie rosnąć w tempie 10 proc. rok do roku. Na podobnym poziomie będzie kształtował się eksport. To całkiem przyzwoity wynik, mimo widocznego wyhamowania. Wysokie tempo wzrostu utrzyma jedynie sprzedaż detaliczna — w całym 2008 r. będzie rosła w tempie 18,4 proc. To skutek szybko rosnących płac, waloryzacji rent i emerytur oraz redukcji składki rentowej — ocenia Grzegorz Maliszewski.