gdyby nie liczacy na latwa kase kryminalisci ze wschodniej Europy gl. Rumuni, Polski, krajow baltyckich, Bulgari i to granic nie trzeba byloby zamykac..ponadto wchodiz element zagrozenia terorysytycznego

I tak oto pryska wizja fikcji wspólnej europy bez granic. Granice były zawsze i będą, a politycy nadal będą ciągnąć kasę do siebie i dbać o interesy swoje a później swoich pobratyńców. Doskonale ostatnio to widać na przykładzie Niemiec i pomocy dla Grecji. Niemcy jak mogą wspierają Grecję po to by banki niemieckie nie ucierpiały na tym kryzysie. Unia to fikcja, kazdy dba o własne interesy. Polska doskonale to już odczuła na własnej skórze przed pierwszą i drugą wojną światową gdzie podpisywane pakty, porozumienia o pomocy itp. w sytuacji zagrożenia Polski straciły na wartości i zostawieni zostaliśmy sami sobie. Tak jest i teraz fikcja unii się nie liczy, liczą się partykularne interesy poszczególnych państw. I niech nikt nie mówi że Polska jest beneficjentem netto pomocy z Unii - w prostym przeliczeniu może i tak, ale proszę się pokusić o głębsze analizy utraconych korzyści z produkcji - w sytuacji konieczności ogrnaiczenia redukcji CO2, limitów połowowych, produkcyjnych (najlepszy przykład cukier), zamykania zakładów pracy w związku z różnymi dyrektywami UE. Bilans wychodzi taki, że Polska dostaje kasę, ale koszty społęczne i gospodracze są o wiele wyższe niż te rekompensaty, a przy okazji wspierane są gospodarki państw dominujących w UE, które to niby dokłądają do budżetu, a tak naprawdę dbają o rozwój własnych państw poprzez ciągłe nakładanie ograniczeń na inne kraje w dziedzinach w których konkurencja im nie służy. Powiedza zaraz że Polska dostaje kasę na modernizację, szkolenia itp. Tak dostaje tylko kto się dobrze przyjrzy tym wszystkim realizowanym projektom to stwierdzi, że w normalnych warunkach nikt nie podjął by się ich realizacji ze względu na nisko ich efektywność, ale skoro można wyrwać na nie kasę to się realizuje po kosztach dużo wyższych niż normalnie by się realizowało. Najlepszym przykładem są oczywiście szkolenia i zyski firm szkoleniowych które powstały jak grzyby po deszczu. Efektywność tych szkoleń bliska zeru, ale kasa płynie. Tak samo jest w inwestycjach. Koszty w normalnych warunkach byłyby niższe o jakieś 20-30% ale tego nikt nie chce widzieć bo przecież dostajemy na to powiedzmy do 75% dofinansowania z UE i to nam się opłaca. Tak opłaca, ale normalnie zostało by zrobione taniej, dokładniej (nie było by presji czasu) i bez głupiej promocji działań UE. Kiedyś pisano na wszystki Cdełano w CCCP teraz piszą projekt współfinansowany z UE. Nie widzę różnicy. A teraz czekam na kontrkomentarze.