Cały artykuł opiera się na wartości wskaźnika cena/zysk
1. Wartość wskaźnik cena/zysk.
Autor podaje:
Obecnie wskaźnik cena zysk dla akcji z indeksu WIG, według danych Bloomberga, sięga blisko 32
Natomiast na stooqu ten wskaźnik to:
Cena/zysk (gm ttm) 14.07
Skąd taka rozbieżność? A co będzie jeśli prawdziwy jest ten wskaźnik ze stooqa? Cała analiza okaże się nic nie warta?
2. Wskaźnik cena/zysk opiera się na EBITDA (Earnings before Interest, Taxes, Depreciation, and Amortization) która to dla inwestora, który ma to porównać z lokatą lub obligacjami, gdzie bardzo łatwo policzyć "zysk" ma niewielka wartość, bo pełno w nim niewiadomych (Interest, tax itd.), które częściowo lub w całości ten zysk zjedzą.
3. Jedyną realną i porównywalną wartością dla inwestora długoterminowego (spekulacje opierają sie na innych zasadach) jest wypłacana dywidenda, lub jeszcze lepiej procentowa wartość dywidendy wypłacanej na jedna akcję w stosunku do ceny zakupu akcji. Ten wskaźnik wg stooqa wynosi obecnie
Stopa dywidendy
1,69% i jest obecnie ok. dwa razy wyższy niż na szczycie hossy w 2007 roku.
4. Używając tej samej logiki co autor artykułu dochodzimy do wniosku, że dywidenda na poziomie 0,5-2% rywalizuje z 6% oprocentowaniem 10 letnich obligacji. Nie trzeba być wielkim analitykiem, aby stwierdzić, że długoterminowa inwestycja w
akcje na GPW się nie opłaca.
5. I tu dochodzimy do fundamentalnego pytania, dlaczego ludzie inwestują na giełdzie? Przecież taki stan utrzymuje się na giełdach światowych od dziesięcioleci. Nie potrafią liczyć?
Ależ oczywiście, że potrafią. WSZYSCY, którzy inwestują na gpw są spekulantami, którzy liczą na to, że kolejne pokolenia odkupią od nich
akcje po wyższej cenie. To dlatego podejmują ryzyko inwestycyjne.
A co do tytułu artykułu: Dlaczego
akcje przestały rosnąć?
Bo tak tego chcą spekulanci. Ci którzy kupują bo uważają że to dobra cena do zakupu i ci którzy sprzedają bo uważają, że to dobra cena do sprzedaży. I nic ponadto.