maa
/ 2008-03-21 14:19
/
Tysiącznik na forum
W Polsce badania podstawowe? Niby za co i kim?!
Na badania podstawowe, czyli takie, których zastosowania nie widać w momencie prowadzenie łożą i podatnicy i firmy. Przynajmniej tak jest w USA w Caltech, czy w Stanfordzie.
Kiedyś mechanika kwantowa to też były badania podstawowe. Schroedinger naprawdę nie przewidywał skonstruowania lasera ani np. zastosowań efektu tunelowego w diodach, gdy układał swoje równanie...
Ulam był bujającym w chmurach matematykiem - "przypadkiem" skonstruował bombę termojądrową (nie Teller , który był czymś w rodzaju dyrektora administracyjnego).
Jeśli chodzi o mikrobiologię, biochemię, to badania podstawowe sponsorują firmy niemal w całości. Bo szybki zysk jest prawie pewny.
Ten podział jest sztuczny i nie odnosi się do istotnej poznawczo nauki. Jest co najwyżej alibi dla zwiędłej nauki polskiej.
Natomiast uczenie "inżynierskie" jest bez sensu. To zwykłe obniżanie poziomu - "dyplom dla każdego". Oznacza, że absolwent nie zna wystarczająco "niepraktycznych" matematyki i fizyki - języka innych nauk. Nie da się ocenić w czasie studiów, co będzie potrzebne absolwentom za 5, 10 lat. Można ich nauczyć rzeczy podstawowych: Matematyki, fizyki, chemii, metodologii pomiarów, filozofii przyrody. Sami będą musieli uczyć rzeczy potrzebnych w firmach, gdzie pracują i będą POTRAFILI to robić. Można ich nauczyć jedynie języków nauki i dać przykład metod...
Jeśli pisał Pan o inżynierach - np. inspektorach budowlanych, to mogę sie zgodzić. Tylko oni dawniej nazywali się majstrami budowlanymi. Nikt tych ludzi o ambicje naukowe nie posądzał, choć umieli zwykle dużo więcej, niż dzisiejsi inżynierowie na stanowiskach "inspektorów budowlanych". Dla nich są studia zawodowe. Też potrzebne, choć z nauką (Science) nie mają nic wspólnego.