tenPD
/ 83.10.123.* / 2013-03-01 11:08
No i po co te uszczypliwości. Dla przypomnienia w komuniźmie zarabialiśmy w Polsce średnio 20USD na miesiąc. Tylko że wtedy wszyscy mieli po równo. Obecnie minimalna pensja netto czyli 1150zł to 360USD (18 x więcej) a średnia krajowa to 2600zł netto czyli 800USD a więc 40 x więcej. To wszystko wypracowaliśmy sami sobie w przeciągu ostatnich 24 lat. To chyba nie najgorzej. Tamte "lepsze" zachodnie państwa zarabiają nadal lepiej, ale różnice ciągle się zmniejszają, bo jest to naturalny proces w sytuacji gdy za te same usługi w jednym kraju trzeba zapłacić 4 x więcej niż w drugim. Prędzej czy później dojdzie do wyrównania. Niestety ale jesteśmy biednym krajem na dorobku. Z każdym rokiem nasza sytuacja się poprawia i tak będzie dopóki nie dojdzie do wyrównania różnic z zachodem. Tamtejsi przedsiębiorcy też umieją liczyć ile kosztuje siła robocza stąd sporo inwestycji zagranicznych u nas.
Najlepszym sposobem podwyższenia płac jest zwiększanie krańcowej produktywności siły roboczej. Można to uzyskać poprzez wzrost akumulacji kapitału czyli przez zwiększenie liczby maszyn, nowe wynalazki i udoskonalenia, które pomagają pracownikom i w tym wyprzedza nas cała Europa Zachodnia. Problem polega na tym, że w biednym kraju nie ma za co kupić maszyn i najnowszych technologii, bo brakuje na to kasy, która na zachodzie była akumulowana choćby od końca II wojny światowej podczas gdy my bawiliśmy się w rynek regulowany przez socjalizm (wszyscy po równo i czy się stoi czy się leży to się należy). Stąd tą kasę trzeba dopiero pozyskać, aby te najnowsze technologie i maszyny kupić, a na razie nas na to nie stać. Dodatkowo przy takich różnicach w wynagrodzeniu inwestycje kapitałowe powoli się przemieszczają i lądują u nas. Cały proces wymaga czasu.
Ale wracając do tematu biedny kraj, powiedzmy taki jak nasz może zwiększyć wydajność pracy, jedynie poprzez większą wydajność i pracowitość pracowników oraz ich lepsze wykształcenie i szkolenie. PŁACE REALNE BIORĄ SIĘ Z PRODUKCJI A NIE Z DEKRETÓW RZĄDU. Im więcej wytwarza pojedynczy pracownik, tym bardziej podnosi bogactwo całego społeczeństwa. Im więcej pracownik wytwarza, tym większą wartość mają jego usługi dla społeczeństwa i dla pracodawcy. A im więcej jest wart dla pracodawcy tym więcej dostanie wynagrodzenia.
Dlatego mitem jest, że obniżenie płacy minimalnej do 500 zł spowoduje, że pracodawcy zrobią z nas niewolników i karzą nam harować za 500zł. Za 500zł nikt nie będzie chciał dla nich pracować (prędzej pójdzie na darmowe bezrobocie bez konieczności ponoszenia jakiegokolwiek wysiłku i to za 550 na miesiąc). W ten sposób jak obniżymy płacę minimalną do 0zł to pewnie pracodawcy nie będą musieli w ogóle płacić za pracę. Tylko że to nie jest prawda, bo nikt nie będzie chciał dla nich pracować i każdy ich oleje. Praca ludzka ma taką samą wartość jak towary na wolnym rynku. Jak ktoś ci oferuje pracę za 500 i uważasz, że to jest za mało to jej nie podejmujesz. Może ktoś inny się na nią skusi, a jak nie to wtedy pracodawca też ma problem, bo nie ma kto dla niego wykonywać pracy i musi splajtować. Obniżenie płacy minimalnej dałoby od razu pracę dla tych, których praca ma wartość między 500 a obecne 1599,99zł, a którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia bo nikt nie chce im zapłacić 1600 za ich umiejętności i kwalifikacje. Dodatkowo od razu zniknąłby problem dotowania przedsiębiorstw mało wydajnych z podatków całego społeczeństwa pracującego. W końcu rząd chce dawać kasę z podatków, aby nie zwalniano ludzi i aby na siłę utrzymywano miejsca płacy płatne minimum 1600zł na miesiąc. To jest działalność bez sensu bo ci bardziej wydajni muszą utrzymywać tych mniej wydajnych ze swojej pracy, bo jak nie to ci drudzy zbankrutują i zasilą rzesze bezrobotnych. Jako pracodawca muszący operować w kryzysie jesteś w sytuacji, że albo płacisz 1600 na miesiąc albo zwalniasz i koniec. Można zwalniać do skutku i zamknąć interes. Mniej jak 1600 płacić nie możesz, bo taki jest dekret rządu. Natomiast jeśli masz możliwość w trudnym okresie działalności firmy obniżyć pensje pracownikom do powiedzmy 1200zł to fakt faktem, że pracownicy zarobią mniej, niektórzy cię oleją i sami odejdą bo stwierdzą, że z ich kwalifikacjami znajdą pracę gdzie indziej, ale ci co zostaną zachowają miejsca pracy i nie zasilą rzeszy bezrobotnych, którym trzeba będzie płacić zasiłek z podatków ściąganych z pracujących, dzięki czemu nasze wypłaty są mniejsze i mamy mniej pieniędzy na konsumpcję a więc na towary które ktoś mógłby dla nas wyprodukować, tworząc nowe miejsca pracy. Jak sytuacja na rynku się poprawi to pensje zostaną podniesione, a jak nie to pracownicy przejdą do konkurencji i trzeba będzie zamknąć interes.
Rząd podnosi płacę minimalną zawsze po tym jak wzrastają średnie zarobki i robi to tylko po to żeby przypodobać się wyborcom i tak jak to napisałem wcześniej nie można sprawić, by praca osiągnęła daną wartość, uznając za nielegalne wszelkie oferty niższej płacy (reszta w poprzednim wpisie).