CZY ANALITYCY JADAJĄ MAKRON
"Analitycy posiadają wystarczające kompetencje do zbierania faktów i liczb, niewielu z nich jednak nadaje się do czegoś więcej. Ich oceny kierownictwa są powierzchowne i mało krytyczne. Wielu z nich pozwala nawet autoryzować swoje raporty. Można by pomyśleć, że zostali wynajęci do zajmowania się public relations". Ralph Wanger
Jedzenie pełni w moim życiu ważną rolę. Może dlatego, że kucharzem jest mama, ciocia, był dziadek. Może dlatego, że gotuję od 12 roku życia. Może dlatego, że gdzieś w moich planach życiowych ta opcja zawsze “wisi” w zapasie. - zająć się gotowaniem. Na razie traktuje to jako formę relaksu.
Na GPW w Warszawie jest notowanych kilka spółek, z branży spożywczej. Mam na temat ich produktów własne zdanie. Czasem dobre, czasem złe. Pewne produkty kupuję regularnie, pewne omijam szerokim łukiem, po kilkukrotnym sporym zawodzie, co do jakości.
W najbliższym czasie sektor spożywczy na giełdzie poszerzy się o producenta makaronów “Makarony Polskie”. W polskiej kuchni w ostatnich latach makaron zyskał poważnie na znaczeniu. Jego pozycja była również niemała za czasów ustroju niedoboru, ale dzięki napływowi informacji (i dobrych produktów ze świata) Polacy rozkochali się w potrawach z makaronu, bezpośrednio przecież powiązanych ze słonecznymi Włochami.
Nie ma nic prostszego i pyszniejszego, niż banalny makaron skropiony dobrą oliwą z czosnkiem i parmezanem. A dziesiątki bardziej złożonych potraw z makaronem w roli głównej, można przygotować w ciągu maksymalnie dwudziestu minut.
Dlatego zainteresowała mnie nowo wchodząca spółka. Głównie dlatego, że nie spotkałem się z jej produktami. Może to świadczyć nie najlepiej o mnie. Niestety w tym przypadku jestem dość konsekwentny i staram się kupować makarony marek, które mi smakują. Traf chce, że zwykle są to produkty nie polskie. Z polskich zdarzało mi się kupować Malmę, ale ta w ubiegłym roku padła. Niemniej jednak nie widziałem na sklepowych półkach wyraźnie wyeksponowanych produktów firmy Makarony Polskie.
Na stronach firmy MAKARONY POLSKIE są wymienione produkty, jednak kojarzę tylko jedną z marek i też nie jestem pewien, czy nie mylę z jakąś inną. Pewnym wytłumaczeniem, może być to, że firma oferuje produkcję na zlecenie sieci handlowych i supermarketów. Odbiorcami są niemal wszystkie znane sieci. Oczywiście wówczas są to “marki hipermarketowe”, o których jakości mówi się nie najlepiej. No ale jest to bez wątpienia spory rynek.
Wróćmy jednak do oferty publicznej. Podmiotem oferującym
akcje spółki jest Dom Maklerski PKO bp. Z tej też okazji 26 marca ukazał się raport, podpisany przez Dorotę Puchlew.
Raport zaczyna się nader interesująco: “Obszar działalności i pozycja rynkowa Spółka Makarony Polskie (dalej MP) produkuje różnego rodzaju makarony. Pod względem łącznej sprzedaży i mocy produkcyjnych spółka zajmuje trzecie miejsce na rynku za Lubellą i Malmą (która zaprzestała produkcji w II półr. 2006 r.).”
W tym momencie mocno się zafrasowałem. Upadek Malmy był głośny i spektakularny. Kłopoty zaczęły się na przełomie 2005/2006 i wówczas też Malma zaczęła znikać z rynku. Trochę mnie dziwi pokazanie w raporcie pozycji MP w takim kontekście jak powyżej. O wiele bardziej interesujące byłoby, czy firma wykorzystała ten fakt, żeby poszerzyć sprzedaż.
Według raportu udział MP w rynku makaronów to 13 % (z tego 2% pod własnymi markami, co tłumaczy dlaczego nie widzę ich w sklepach). Tyle czytamy w pierwszym akapicie. Tymczasem na stronie 14 raportu, mamy trzy diagramy (jeszcze uwzględniające Malmę):
Rynek makaronów w 2005 (ilościowo) – MP ma 1,2 proc (9 miejsce). Dla porównania Lubella 24,1 proc
Rynek makaronów w 2005 (wartościowo) – MP 0,8 proc (9 miejsce)
I dane według szacunków spółki MP: Rynek makaronów ilościowo w 2005 roku – MP – 7,3 %.
Niby dalej w tekście jest zdanie, że Zarząd szacuje w 2006 roku udział na 13 procent, ale to spory skok. Wyglądałoby, że MP zabrały Malmie połowę jej udziałów w rynku. Nie wydaje się to możliwe – Malma była widoczna wszędzie.
Co ciekawe według raportu spółka zamierza zwiększyć do 2008 roku udział marek własnych do 8 proc. Z dotychczasowych 2 proc. Czy czterokrotny wzrost udziałów w ciągu roku to nie jest plan zbyt ambitny? Zwłaszcza, że dalej pisze się, że firma nie planuje kosztownej kampanii reklamowej w telewizji (choć taką prowadzi lider – Lubella).
I jak się ma to do zestawienia, z których wynika zaledwie 2,5-krotny wzrost przychodów.
Czyżby znów analitycy bawili się liczbami. Zwłaszcza, że na stronie ósmej pisze, się o planach wzrostu już z 3 !!!! do 8 procent.
W raporcie DM PKO bp zastanowiło mnie jedno zdanie: “Dokonaliśmy porównania MP do polskich spółek z sektora spożywczego oraz do zagranicznych spółek, które zajmują się jedynie bądź między innymi produkcją makaronów i innych produktów mącznych.”
Pomijam już konstrukcję tego zdania. Zwróćmy uwagę jakie spółki zajmujące się “jedynie bądź między innymi produkcją makaronów” zostały wymienione:
Duda – kiełbasa jest podobna do spaghetti, ale to jednak nie to
Graal – makaron z owocami morza, bardzo smaczny. Ale produkty rybne również nie są makaronem
Jutrzenka, Mieszko, Wawel – bez komentarza
Mispol – pasztety, gotowce w słoikach. No i znalazłem w ofercie: “lasagne z paczki w 2-3 minuty”. No dobra to makaron. Pominę moją opinię na temat tego rodzaju produktów.
Pamapol – dania gotowe (przejął WILBO).
Czepiam się? Być może. Ale nawet wśród spółek zagranicznych, są po prostu firmy spożywcze (m.in. Kellogs, Heinz, Cadburry) , a nie producenci makaronu. No może z wyjątkiem zupełnie nie znanego na polskim rynku : American Italian Pasta Company.
Po raz kolejny podkreślę, nie jestem analitykiem fundamentalnym. Niestety krytycznie patrzę na produkcje osób związanych z rynkiem, szczególnie gdy widzę niekonsekwencje i nielogiczności. W takiej sytuacji, zastanawiam się, czy twórcy raportów odrywają się czasem od tego co na papierze i zwracają uwagę na otoczenie w jakim żyją, czy nie.
Na koniec zostawiłem jeszcze jedną rzecz, która przykuła moją uwagę jakiś czas temu. Pod koniec lutego w Rzeczpospolitej ukazał się materiał, w którym przedstawiono sylwetkę prezesa Makarony Polskie - Pawła Nowakowskiego. Tekst rozpoczynał się następująco: “Makaron jada zazwyczaj trzy razy w tygodniu. Najczęściej z pikantnymi sosami. Nie wybiera jednak najpopularniejszych w Polsce świderków i nitek rosołowych, ale niedoceniane u nas jeszcze farfalle i penne.”
Brzmi ekskluzywnie – prawda? Tymczasem farfalle to nic innego jak kokardki - bardzo popularne u nas, penne czyli skośne rurki również. Właściwie to chyba główne rodzaje makaronów jeszcze za PRL-u. No ale, po włosku brzmi to bardzo profesjonalnie. A jeszcze jak się jada pastę, a nie makaron, to już w ogóle jest fantastycznie."
autor: G.Zalewski, tekst salon24
http://zdystansem.salon24.pl/9928,index.html