idk
/ 88.156.85.* / 2009-01-07 13:31
Myślenia się uczyć, ano szybko! A jak chce autor pisać o utylitaryzmie, to wcześniej radzę zajrzeć do jakiegoś słownika, czy innego źródła, bo się autorowi miesza kalkulacja ekonomiczna z kalkulacją liczby istnień ludzkich. Innym *założeniem etycznym* jest bowiem stwierdzenie, że podstawowym celem etycznym jest zachowanie jak największej liczby istnień ludzkich niezależnie od warunków (czyli posiekanie na kawałki Bogu ducha winnego człowieka, żeby "ocalić" czterech), a innym obrona własności prywatnej, czyli *jakości* każdego życia ludzkiego, stosunków międzyludzkich i wolności człowieka, która skłaniałaby nas do stanowiska, że nie warto kraść wielu ludziom po kilka złotych, żeby "ocalić" jedno ludzkie życie, kupując bardzo drogi lek, gdy przecież można założyć fundację, która się tym zajmie (po co rabować podatników za pomocą NFZ, gdy są inne opcje).
Inna sprawa (pomijając założenie o tym, że aby sfinansować in vitro, trzeba koniecznie okraść sąsiadów i innych obywateli), że za bełkotliwymi wywodami autora o etycznych i emocjonalnych uzasadnieniach in vitro stoi wielka niewiedza o tym polu ludzkiego działania. Autor, najprawdopodobniej świadom swojej niewiedzy, kompletnie pomija wszelkie merytoryczne kwestie, takie jak choćby problem genetycznych kosztów tej metody, które są albo słabo udokumentowane, albo wręcz można mówić o sporym potencjale jej szkodliwości; tutaj polecam rozważania choćby prof. Stanisława Cebrata z Zakladu Genomiki Uniwersytetu Wroclawskiego).
Na drugi raz, albo proszę się przygotować choćby powierzchownie, albo w ogóle powstrzymać się od produkcji waty pustosłowia.