Ci którzy spodziewają się petard na Seul rozczarują się; komus bardzo zalezy na podgrzewaniu napięcia. Przeczytajcie moją ostatnia analizę sytuacji.
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/670159,wojna-w-korei-jest-potrzebna-amerykanskim-bankierom.html
Operacja kontrolowanego i symulowanego „mini-krachu” na Wall Street miałaby swoje ozdrowieńcze plusy dla amerykańskiej gospodarki. Drobni inwestorzy giełdowi zostaliby sprowokowani do odsprzedaży swoich akcji po niższych cenach w obawie, że indeksy mogą spaść niżej. Na rynku pojawiłaby się gotówka przeznaczona na zakupy. Bankierzy zaś odkupując
akcje taniej od wystraszonych płotek giełdowych, uzyskaliby pewność, że za pół roku „skasują” 30% zysk z gry giełdowej. Czy Kim podejmie odpowiednią decyzję i da zarobić bankierom? Czy raczej będzie gadał i gadał, giełdy będą rosnąć, aż pojawi się bąbel i za rok lub za dwa lata świat finansowy „gruchnie” ostrzej niż we wrześniu 2008 roku po upadku Lehman Brothers?
Kiedy się czyta newsy, to odnosi się wrażenie,że cały świat czeka na wojnę; jest niesamowita presja medialna na tę wojnę.