Najpierw łgarstwa, że nie ma kryzysu, deficyt nie jest dramatyczny, prognozy na poziomie 50 proc., nietykalność OFE, a potem dziura jak po wybuchu bomby atomowej, skok na prywatną kasę i nakaz zaciskania pasa. Przecież to już było w 1981. Czy ten naród jest tak głupi, że niczego się nie uczy z własnej historii? Zaraz będzie podatek bankowy, maksymalny
VAT 25 proc. i podatek od luksusu, którym stanie się bochenek chleba. Wszystko dla dobra jakiejś tam ojczyzny.