U mnie pod blokiem stoją trzy pojemniki na szkło, plastik oraz papier. WIECZNIE PEŁNE. Ekologia pełną gębą, można by powiedzieć. Obok stoi zamykany murowany śmietnik z daszkiem, w środku trzy duże, przeważnie puste (regularnie opróżniane) kontenery. Jako dobrzy obywatele troszczący się o środowisko postawiliśmy w domu trzy kosze (tracąc część małej kuchni, ale trudno...) i zaczęliśmy sortować. Ostatnio zrezygnowaliśmy. Mniej kuchni do życia, męczące sortowanie, wynoszenie trzech worków. Po co? Aby zejść, przejść 100 metrów i... wyrzucić wszystko do normalnego śmietnika, bo "kolorowe ekologiczne" są pełne po brzegi. Dodatkowo żadnej zachęty, nawet symbolicznej zniżki za sortowanie, w końcu robię jakąś dodatkową robotę, a ktoś inny nie. Uważam, że wywóż nieposortowanych śmieci powinien kosztować więcej, więc wszyscy powinni być zadowoleni, środowisko środowiskiem, ale moja rodzina mogłaby choć symbolicznie mieć np. 5zł mniej co miesiąc. Zgłaszaliśmy problem, wszyscy mają to w dupie. Ekologia po polsku, jak zawsze, jak zwykle. To zniechęca do zmian, do reform czegokolwiek w swoim sposobie życia. Zero organizacji w każdej sferze administracyjnej, wieczny bur... bałagan jak sięgam pamięcią, czy to był rok 1989, 1999, czy 2009, czy teraz. Zmienia się tylko "oficjalnie" w mediach, w gazetach. Na moim blokowisku nie zmienia się nic. Może mniej sklepów rodzinnych ,bo wygryzły ich markety. Te same stare place zabaw, te same śmietniki, Ci sami smutni ludzie. Miłej niedzieli.