Tornado+
/ 79.162.130.* / 2010-08-12 14:46
(...)Kim jest człowiek w różowej bluzie, który sprawia wrażenie nieformalnego lidera grupy podsycającej ataki na obrońców krzyża pamięci? To Zbigniew S., oskarżony w sprawie szantażowania senatora Krzysztofa Piesiewicza.
Bogaty kryminalny życiorys Zbigniewa S. ps. „Niemiec” mogliśmy poznać dzięki śledztwu "Rzeczpospolitej" i Polsatu. Dziennikarze ujawnili, że w 1997 r. Zbigniew S. został skazany za gwałt i napad z bronią w ręku na 9 lat więzienia. Policjanci wskazywali na bezwzględność działań grupy, do której należał "Niemiec". – Mężczyźni dokonują napadów rabunkowych na agencje towarzyskie z użyciem broni palnej, rabują i gwałcą zastane tam osoby – można przeczytać w policyjnej notatce z 1995 r.
Jak podała "Rzeczpospolita", „funkcjonariusze podejrzewali, że grupa ta napadła na przynajmniej pięć agencji towarzyskich w samej Warszawie. Sąd udowodnił Zbigniewowi S. trzy napady z bronią w ręku, podczas których ukradł m.in. telefon, kalkulator i 600 zł gotówką. Zbigniew S. z kolegą zgwałcili Katarzynę M, współwłaścicielkę jednej z agencji. Ofiara zeznała na policji, że była wówczas w 7-tygodniowej ciąży, (...). Sąd skazał "Niemca" również za gwałt na Monice J. z innej agencji towarzyskiej..
Ostatnim wyczynem "Niemca" było uczestnictwo w zastawieniu pułapki na senatora Krzysztofa Piesiewicza. W tym celu wykorzystano słabość senatora do prostytutek. Pod koniec 2008 r. dwie kobiety zarejestrowały intymne spotkanie. Nagranie było kompromitujące: widać na nim m.in., jak Piesiewicz przebiera się w sukienkę i wciąga nosem biały proszek.
Taśma staje się narzędziem szantażu. W krótkim czasie szantażyści wyłudzają od polityka 550 tys. zł. Ale żądają jeszcze więcej. Znowu dostają. Za trzecim razem, straszony możliwością publikacji kompromitującego materiału w internecie, Piesiewicz decyduje się na zawiadomienie prokuratury o przestępstwie. Dwie kobiety oraz Zbigniew S. zostają zatrzymani pod zarzutem szantażu. A dowody obciążające senatora i tak pojawiają się na stronach internetowych „Super Expresu”. Zdaniem niektórych komentatorów cała akcja wymierzona w Krzysztofa Piesiewicza została zorganizowana przez byłe WSI.
Choć proces szantażystów właśnie się rozpoczął ("Niemiec" przybył w tej samej różowej bluzie), przez ostatnie dni Zbigniew S. przychodzi pod krzyż pamięci na Krakowskim Przedmieściu jak do pracy, na kilka godzin dziennie. Przyjeżdża czarnym Mercedesem S500. Tak się składa, że można zaobserwować pewną zależność pomiędzy jego obecnością a aktywnością przeciwników krzyża. Pojawia się wtedy nowa energia do wznoszenia okrzyków, czy happeningów w rodzaju kładzenia się krzyżem na chodniku przed zniczami(...).
Całość na: http://www.niezalezna.pl/article/show/id/37641