żona
/ 82.160.51.* / 2010-02-02 16:56
Mój mąż przeszedł na emeryturę w wieku 39 lat, po przepracowaniu 19 lat w Policji. Odszedł, bo już dłużej nie był w stanie pracować. Odchodząc miał niewykorzystany urlop za 3 lata i 2 miesiące odbioru za nadgodziny. Musiał odejśc dlatego, że kompletnie wysiadło mu serce ma bardzo ciężki rodzaj arytmi słabo reagujący na leczenie, spowodowany wyczerpaniem psychicznym i fizycznym. Pracował całymi tygodniami 12 na 12 godzin, z tym, że te 12 godz. w pracy przeciągało się niejednokrotnie do 14, 16 godz. Zdarzało się, że po powrocie z pracy o 22, o 4 rano ogłaszano alarm ćwiczebny i musiał się pokazać w komisariacie, a następnie na 9 rano znów być w pracy na kolejne conajmniej 12 godzin. Przez całe lata zarabiał gówniane pieniądze, mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu (mieszkania służbowe czasem są, ale dla nielicznych wybranych). Swojego mieszkania nie mogliśmy przez wiele lat kupić, bo jako pracujący przedstawiciele klasy średniej nie mieliśmy zdolności kredytowej. W swej super lekkiej i relaksującej pracy miał pękniętą czaszkę - dostał kijem bejsbolowym od kibica i parę mniej poważnych poturbowań. Na komisji lekarskiej przy odejściu na emeryturę dołożono mu 150 zł. za uszczerbek na zdrowiu. A jest praktycznie inwalidą nie nadającym się do żadnej sensownej pracy. Jeśli z jakiegoś powodu trafia do lekarza, który go nie zna, po osłuchaniu serca i zrobieniu ekg każdorazowo chcą go kłaść na kardiologie w trybie natychmiastowym. Zresztą fakty są takie, że praktycznie w każdej chwili grozi mu zatrzymanie akcji serca. Przez pierwszy rok panikowałam, teraz sie przyzwyczaiłam. O takich bzdetach jak np. Wigilia nie warto wspominać, bo to w sumie nic takiego, że z kolacją wigilijną czekałam z dzieckiem do 22, aż tatuś wróci z pracy i wtedy dopiero przyjdzie Mikołaj.
Dla wszystkich, którzy zazdroszczą tego "miodu" - Policja ma poważne braki kadrowe - jeśli ktoś z zazdroszczących wypisujących bzdury na tym forum był na tyle inteligentnym i pracowitym, że skończył liceum i jest w miarę zdrowy na umyśle i ciele - zamiast zazdrościć niech sam się ustawi, będzie miał fajnie - najpierw kurs podstawowy (chyba rok) , z czego większość jako krawężnik, fajna praca na świeżym powietrzu, i jeszcze co miesiąc dostanie tysiaka :-). Potem już gdy sie gdzieś załapie na stałe wyciągnie z półtora tysiąca, ale co jakiś czas dorzucą mu stówkę,tak, że po 15 latach może dojdzie do 2000 na łapę. Więc zamiast tutaj bezowocnie się produkować, gońcie jutro z samego rańca do kadr w komendzie.
A pan rzecznik - niedorzecznik ma bardziej zryty łeb, niż policjant po 30 latach służby (podobno niedodwracalne zmiany w psychice policjanta pojawiają się po ok. 15 latach służby (ale nie takiej gdzieś za biurkiem, tylko przy faktycznych kontaktach z obywatelami