monia 123=73
/ 94.196.236.* / 2015-10-07 19:13
Trzeba wspomnieć o tym, że za granicą jest po prostu łatwiej. Nie wiem, jak jest w Niemczech czy Norwegii, ale mam doświadczenia z WB. Tu wszystko związane z autem robisz na telefon lub e-mailem, nie musisz wozić z soba wszystkich dokumentów, by tym autem jeździć, bo wszystko jest w systemie i nawet jak cię tutejsza drogówka zatrzyma, to nie musisz pokazywać stu papierów na to, że to twoje auto, że ubezpieczone, że to, że tamto. To naprawdę duże ułatwienie. Kolejne: opieka medyczna. W Polsce żeby się dostać do lekarza w przychodni, musisz być o szóstej rano w kolejce. Jak staniesz w kolejce o szóstej piętnaście, to się już nie dostaniesz na ten dzień, a dalsze terminy - za miesiąc. Tu idziesz do przychodni i ci mówią, kiedy jest mozliwa najbliższa wizyta - i nie jest to za miesiąc, ale za tydzień. Jak się naprawdę źle czujesz to po prostu możesz zostać w domu kilka dni bez oficjalnego zwolnienia - tylko musisz zawiadomić pracodawcę (przez ponad 10 lat pracy w WB NIGDY z tej opcji nie skorzystałam, może mam po prostu końskie zdrowie). Dalej: kilka razy jechałam ok. piatej po południu przez tzw. City (sama mieszkam na prowincji i w Londynie bywam sporadycznie): piąta po południu i CIEMNO W BIUROWCACH CITY. W Polsce o piątej po południu to się dostaje 'robotę na wczoraj'. Kolejne: poczułam 'coś' w piersi, poszłam do przychodni, lekarka zbadała dotykiem, stwierdziła, że to raczej nic niepokojącego (w rodzinie nie było takich problemów), ale od razu przesłała moje dane do szpitala - 'dla wszystkiego'. PO DWÓCH DNIACH dostałam ze szpitala list z wyznaczoną wizytą na skan ZA DZIESIĘĆ DNI. Wszystko w ramach ubezpieczenia - czyli nie płacę dodatkowo. W Polsce takie rzeczy to tylko w 'Na dobre i na złe'. Mam nadzieję, że skan potwierdzi słowa lekarki. Dalej: wizyta w Tesco. Bierzesz coś z półki, cena na kartce powiedzmy 2 funty, a przy kasie okazuje się, że 3 funty. Co dalej? Ano, nie dosyć, że kupujesz to za 2 funty, to jeszcze dostajesz DRUGI EGZEMPLARZ tego towaru ZA DARMO. Ta lista to tylko ułamek ułatwień życia. I proszę wziąć pod uwagę, że wiele osób po prostu chce wyjechać, by po prostu poznać świat, języki, zabytki, kulturę. W Polsce kurs angielskiego za kilka miesięcy to ponad tysiąc złotych, a i to minimum, i na kursie nigdy nie nauczysz się mówić biegle - co najwyżej poprawnie żeby zdać test, ale nie biegle, tzn. twój język np. angielski będzie sztuczny, wyuczony, nie będziesz go 'czuł', nie będziesz rozumiał róznych niuansów, powiedzonek, przysłów, żartów, a za 'błąd' będziesz uważał to, co jest tam zakotwiczone kulturowo i używane świadomie (jak np. w Polsce: 'oczko mu się odkleiło, temu misiu', czy 'podejdź no do płota' mówione 'po kresowemu' - oczywiście to polski nieliteracki, ale każdy wie, skąd to i nikt takiego nie poprawi, tylko się zaśmieje). Tym samym nie zrozumiesz eseju, recenzji czy wiersza, co najś wyżej zrozumiesz instrukcję obsługi odkurzacza. Dalej: tu są tzw, car boot sales, jak masz coś niepotrzebnego, to idziesz na car boot i to sprzedajesz - czasem po funcie, czasem po sto funtów. Jedyna opłata to opłata za bycie na tym carboocie, nawet chyba nie musisz tego deklarować, jesli nie jest to tron króla. Po prostu sprzedajesz - i tyle. W Polsce oficjalnie jak sprzedasz wózeczek dla niemowlaka za 100 zł i nie opodatkujesz - to w zasadzie jesteś przestępcą podatkowym. Podsumowując: w Polsce zycie jest utrudnione przez rózne głupie przepisy ( w dobie powszechnej tzw. informatyzacji każdy musi mieć pięć kopii każdego dokumentu - ten absurd przerósł wyobrażenia Barei), tzw. opieka medyczna w Polsce -co miesiąc ponad tysiąc złotych - oznacza, że na skan piersi muszę czekac dwa lata, oraz biegłość w języku taka, że po roku bycia tutaj umiesz więcej, niz po pięciu latach 'kursów' w Polsce. TAK, NIE ETAT TU LUDZI TRZYMA - ALE WIZJA, ŻE SĄ KRAJE, GDZIE PO PROSTU ZA PODATKI COŚ MASZ, A NIE ŻE TYLKO MUSISZ JE PŁACIĆ CHOLERA WIE PO CO a będąc dokładnym wiadomo po co: by rząd miał na ośmiorniczki). Nie tylko lepsze pensje zatrzymają ludzi - zatrzyma ich po prostu inna polityka i otwarcie na zwykłe życie.