krzyhoo1245602020202_rpl
/ 109.241.62.* / 2015-10-07 17:48
Swoją emigrację zaliczyłem na początku l.90 ub.w. w USA. Nawet nie było źle, pracowałem w swoim zawodzie, na płd. Stanów, za ca 60 KUSD per annum. Zero rodaków w promieniu 500 mil, żadnych chicagowskich "klimatów" - miodzio. Ale byłem za stary tuż "(over the hill") i nie potrafiłem się kulturowo przełamać. Po 2 latach wróciłem i .... bardzo sobie chwalę. Nawet bardzo bardzo. A bredzącym o braku warunków w Polsce, a nie mającym odwagi ruszyć d...,y, by z Sanoka przenieść się za pracą do Świnoujścia nie mam żadnej innej rady jak obejrzeć jeden z licznych filmów z czasów PRL o odbudowywaniu Polski po wojnie i o milionach młodych podążających za pracą na Śląsk, Górny i Dolny, na Wybrzeże, czy do Warszawy. Ot, chociażby "Człowieka z żelaza" - przy okazji dowiedzieliby się, że z komuną walczył Wałęsa a nie Kaczyński