patriota ambiwalentny
/ 80.4.224.* / 2006-01-09 17:34
I ja jestem w Anglii od pol roku. Kiedy moi angielscy koledzy pytaja mnie, jak mi sie tu podoba, coraz czesciej odpowiadam, ze im dluzej tu jestem, tym bardziej lubie Anglie, szeroko rozumiejac to pojecie (ludzie, ich podejscie do zycia, pracy, drugiego czlowieka; kraina geograficznie b. piekna i roznorodna). Jednak jest to polowa prawdy: druga polowa to nawet nie tyle tesknota za Polska, jako krajem, w ktorym dorastalem, ksztalcilem sie i ktorego jezyka nauczyli mnie rodzice, co rozgoryczenie, ze w Polsce jest to, co jest i nie bardzo idzie ku lepszemu. Wyspianski pisal 100 lat temu, ze u nas jakos miernota wchodzi w "usta, uszy, oczy": takie coraz bardziej jawi mi sie Polska. Wyjechalem, bo chcialem; chcialem jednak, bo musialem. Czlowiek po studiach nie wiele nadal oznacza; w Anglii nasz licencjat jest wyzej ceniony niz magisterium angielskie, co dopiero kiedy ma sie zrobione w Polsce magisterium?! Nie rozumiem, dlaczego rzad polski (kolejny zreszta), patrzy tak bezkrytycznie na fakt polskiej emigracji, odplywu wartosciowej sily roboczej, i intelektualnej i ficzynej. Prywatnie boli mnie to, bo widze, ze takich jak ja, ktorym Anglia sie spodobala, jest i bedzie coraz wiecej. Ci ludzie, Polacy, pracuja juz jednak na dobrobyt nie-Polski, lecz obcego kraju, z ktorym laczy ich najwyzej (i az) przyszlosc, ale na pewno nie przeszlosc, korzenie, rodzina.
Marcinkiewicz, dolaczyl sie juz do grupy adoratorow bozka, ktoremu na imie "tania zlotowka" lub "drogie euro". Eksport to wazny faktor w budowaniu dobrobytu ekonomicznego kraju, ale kazdy madry rzad wie, ze to najpierw LUDZIE sa potrzebni do zbudowania dobrobytu. Jesli juz tak ma byc (euro za 4 zl) niech srednia pensja bedzie rownala do 8000zl, zeby nie oplacalo mi sie wyjezdzac z Polski.
Tymczasem ludzie wyplywaja z kraju. Sami Anglicy twierdza, ze robia z Europa Srodkowa to, co USA robila z Europa Zachodnia 20-30 lat temu: drenaz mozgow.
Czuje dodatkowo ambiwalencje uczuc Polakow do tych, ktorzy wyjezdzaja i wracaja z pieniedzmi: z jednej strony zaciera sie rece na przyplyw gotowki, a z drugiej traktuje tychze emigrantow "z gory", wrecz jak zdrajcow ojczyzny.
Polska to szary kraj. Wskazniki makroekonomiczne wzrastaja, a zadowolenie spoleczne znika - czyz to nie paradoks?!
Ja wiem tyle: o ile nasi rodzice byli ludzmi przewrotu '89 roku, o tyle to moje pokolenie (20-30lat) jest pokoleniem przejsciowym, a jak wiadomo z historii, to wlasnie tutaj "zaczynaja sie schody, Panowie". Chcialbym wrocic do Polski, ale nie zrobie tego, jezeli wczesniej, stad, nie znajde sobie pracy podobnej lub lepszej, o ile to mozliwe, najpierw. Poki co moje podatki, prawie o polowe nizsze niz w Polsce, place na Zjednoczone Krolestwo, nie na Rzeczypospolita, i jak dlugo bedzie chciala mnie ona (RP) opodatkowac z pracy, ktora ciezko tutaj wykonuje, nie wroce do tego Ubu-kraju, i innym bede proponowal wyjazd.