Zgadzam się z Kenobim, że na giełdzie jest więcej przegranych niż wygranych i są to często ci inwestorzy, którzy najmniej analizują sytuację na rynku kierując się jedynie informacjami kto co kupił i może warto to też kupić. Na giełdzie jest dana ilość pieniędzy, która jest dodatkowo drenowana przez biura maklerskie w postać prowizji oraz fiskusa w postaci podatku. Inwestorzy są z dnia na dzień pozbawiani środków, a jeszcze chcą na innych zarobić. Stąd gra na giełdzie jest bardzo trudna i wymaga niezwykłej dyscypliny i rozsądku. Wielu nowych graczy zaślepionych początkowymi zyskami szczególnie w okresie hossy nie zwraca uwagi na zagrożenia. Ostatecznie tacy gracze kupują
akcje na szczycie. Nie są w stanie pogodzić się ze stratą i zaślepieni wiarą w giełdę i swoje możliwości trzymają je mimo, że powinni sprzedać. Bardzo łatwo jest kupić
akcje i wyjść z nich gdy się cały czas ma jeszcze zysk. Sytuacja zmienia się, gdy się wejdzie i poniesie stratę. Chciwość i niemożność przyznania się do błędu sprawia, że inwestor kurczowo trzyma
akcje zaliczając coraz niższe poziomy cenowe. Pojawia się jeszcze inne niebezpieczeństwo. Jest nim chwilowe podciąganie cen do poziomu po których inwestor kupił celowo robione przez fundusze i dużych graczy. Daje to drobnemu inwestorowi jeszcze większe przywiązanie do akcji i złudzenie, że na pewno zarobi. Takim trendem bocznym inwestor zostaje przywiązany do swoich akcji po czym następuje krach i zarabia się na nim ogromne pieniądze. Taki ktoś ukarany przez straty przez długi okres trzyma się z daleka od giełdy, a to jest właśnie czas kiedy powinien kupować. Kiedy ceny zaczynają rosnąć i znowu są rekordy inwestor skuszony wzrostami ponownie wchodzi na giełdę i ponownie popełnia błąd.