Oszolomowaty
/ 193.110.130.* / 2012-06-08 08:48
Tutaj dokładniejszy i realniejszy opis sytuacji w tuskolandzie:
"...Różne są szacunki, jedni twierdzą, że wszystkie inwestycje budowlane: drogi, autostrady, dworce, stadiony, wiadukty, obwodnice i tak dalej, kosztowały Polskę 130 miliardów złotych. Inne szacunki mówią nawet o 200 miliardach, z tym, że te szacunki odnoszą się do całości kosztów igrzysk: Euro 2012. Jaka by ta kwota ostatecznie nie była, bliżej 130, czy bliżej 200 miliardów, będzie kwotą monstrualną, a już dziś jest jasne, że wokół inwestycji, przede wszystkim związanych z branżą budowlaną, mamy przekręt tysiąclecia. Padają jak muchy główni wykonawcy, splajtowało około 100 podwykonawców, firm większych i mniejszych, drugie tyle walczy o życie. Za długo żyję w Polsce, żeby bez krztuszenia się śmiechem przyjmować takie interpretacje przyczyn bankructwa, jakimi karmi prostaczków Balcerowicz: „same sobie firmy są winne”. Nie przyjmuję również jeszcze zabawniejszych tłumaczeń o prawach rynku i ryzykach z tym związanych. Bez sprawdzania czegokolwiek i kogokolwiek można być pewnym, że chłopcy z dawnego KLD (Tusk, Bielecki) przy takiej kasie musieli mieć nie coś, ale sporo dla siebie. Ten pewnik nigdy nie zawodzi, dlatego od razu przyjąłem główną linię „śledztwa”, nie bawiąc się w weryfikację zdrowasiek Balcerowicza, ani baśni opowiadanych przez Edwarda II Tuska. Dwa słowa: „byłe KLD” i reszta jest dla mnie jasna, z poprawką, że już nie pierwszy milion, ale kolejne miliardy trzeba ukraść. Na słowo niewielu będzie mi wierzyć, dlatego dla wszystkich sprawdziłem tylko kilka okoliczności, które powinny zachęcać do zadawania pytań o całość, z detalami.
O tym, że w Polsce buduje się najdroższe autostrady i stadiony na świecie wiadomo od dawna. Pierwotny kosztorys stadionu narodowego to był miliard z haczykiem, w tej chwili ten koszt sięga 2 miliardów. Koszt jednego kilometra autostrady w Polsce nie jest wyższy niż w innych krajach, ale jest kosmosem cenowym. Średnio 1 km polskiej autostrady kosztuje 7,8 miliona dolarów. W Czechach autostrady budowano maksymalnie za 2 miliony, od niemieckich nasze autostrady są dwukrotnie droższe, choć w jakości trzykrotnie gorsze. W tym kontekście bajanie dyżurnych zmiataczy przekrętów pod dywan brzmią wyjątkowo zabawnie. Nie ma żadnych zaniżonych kosztów, jest dokładnie odwrotnie, koszty polskich inwestycji budowlanych sięgają sąsiednich galaktyk. Dzieje się to wszystko przy głodowych pensjach pracowniczych, w czasie kryzysu, kiedy spadają ceny materiałów i usług oraz przy zaniżonych normach wykonania, co widać po spękaniach dróg i zawalonych schodach razem z sufitem na stadionie narodowym. Gdzie w takim razie leży przyczyna bankructw i niespłaconych faktur?
Tam gdzie zawsze, w przekrętach byłych kolesiów z KLD i nowych kumpli tego złodziejskiego klanu. Bez większego trudu dotarłem do nazwisk firmujących dwa największe złodziejskie numery. Pierwszy nazywa się DSS, drugi PBG. Wystarczy wziąć po jednym nazwisku z każdej „firmy”, aby powiedzieć Balcerowiczowi nie co, tylko kto jest winny. Wystarczy podać klika nazwisk, aby powiedzieć Tuskowi, że wszelkie nieporadności i brak kompetencji, co w oficjalnej wersji ma być przyczyną bankructw, przypisuje swoim kolegom i znajomkom. Zacznę od PBG. Maciej Bednarkiewicz - Przewodniczący Rady Nadzorczej PBG SA, to pierwszy kolega Donalda Tuska, Krzysztofa Bieleckiego i pono powracającego do składu Grzegorza Schetyny. Kariera Macieja Bednarkiewicza jest przebogata: poseł na sejm, sędzia TK, szef Naczelnej Rady Adwokackiej, szef RN Banku Milenium, w końcu były CZŁONEK RADY PROGRAMOWEJ PLATFORMY OBYWATELSKIEJ. Wybitna postać, same najwyższe stanowiska, zaszczyty i niekwestionowany autorytet, odpowiadający za program polityczno-gospodarczy PO. Ta wybitna postać, nie była w stanie przekalkulować kosztów budowy stadionu i autostrady? Nic zatem dziwnego, że była członkiem rady programowej PO, która nie potrafi przekalkulować kosztów funkcjonowania przedszkola w Żyrardowie.
Za każdym razem, gdy pan Donald z kolegami będą mówić o nieudolności i braku wyobraźni głównego wykonawcy autostrad i stadionów, trzeba mu przypomnieć, że recenzuje wybitnego doradcę PO, który odpowiadał za program PO. Drugi przypadek, znacznie bardziej zabawny i bezczelny, to firma DSS, kamieniołomy z Wałbrzycha, które nigdy nie ułożyły nawet 1 metra chodnika, a którym powierzono budowę autostrady. DSS wybrano spośród 26 firm zgłoszonych do przetargu. W chwili gdy DSS zgłaszały się do przetargu miały wyrok sądowy i komornika bezskutecznie usiłującego ściągnąć 1,5 miliona długów. 9 lipca GDDKiA wybrała DSS, po tym jak się skompromitowała wyborem Covec. Skąd ten wybór? Nie tak dawno cała Polska miała okazję przez krótką chwilę usłyszeć, że doradcą rządu w kwestii wyboru głównego inwestora, był nie kto inny jak „piękny” Kazimierz Marcinkiewicz. Złe języki powiadały, że „piękny” Kazimierz wziął za tę fuchę około 60 tysięcy złotych. Na po