FAO to organizacja skrajnie zbiurokratyzowana i droga (i być może skrajnie skorumpowana) - np. USA chciało by jej likwidacji.
Ktoś wyliczył, że za eksperckie apanaże FAO-wców można by wyżywić małą (milionową) "republikę bananową" w Afryce.
Ponoć połowę kosztów (inni mówią nawet 2/3) pomocy humanitarnej FAO to korupcja i opłacenie biurokracji niewydolnej logistyki FAO.

P.S. Trzeba więc chyba jednak liczyć na to że mimo wysiłków ekologów neofitów - dziwnym trafem ultra-miliarderów; nie uda się zatrzymać efektu cieplarnianego i wejdziemy w stadium "optimum klimatycznego" - tak jak 7 tys. lat temu, gdy powietrze było cieplejsze od obecnego o 5-7 stopni a na pustyniach zwrotnikowych i na Grenlandii rosły sawannowe - parkowe lasy oraz pierwsze uprawy pochodzącej właśnie z Sahary pszenicy...

FAO stanie się wówczas zbędne - i tego się właśnie boi (!!!) snując w pijanym widzie swoje debilne, katastrofalne scenariusze...

I tak w Afryce ludzie rodzą się jak myszy, więc uszczerbek na liczności populacji nie będzie zauważalny. Można nawet powiedzieć, że specyficzna presja środowiska związana z brakiem żywności i szybka wymiana pokoleń może przyczynić się do powstania nowego gatunku hominida odpornego na brak żywności. Jak urzędasom z FAO tak zależy na ubogich w Afryce, to niech wspierają ich swoimi pensjami.