Czy zatem mamy do czynienia z sytuacją anormalną? Uznałbym raczej, iż kolejna grupa Polaków uczy się tego jak funkcjonują rynki kapitałowe. W pierwszej połowie lat 90-tych byli to pierwsi odważni, którzy stojąc w kolejkach do POK-ów nauczyli się, że giełda nie jest magiczną maszynką do zarabiania pieniędzy, po tym jak ich
akcje straciły 65% wartości. Obecnie są to ludzie traktujący TFI bardziej jako formę oszczędności niż inwestycji. Ludzie, którzy uważali, iż powierzenie oszczędności profesjonalistom w zasadzie gwarantuje osiągnięcie stóp zwrotu, które widzieli w materiałach reklamowych. Trudno im zatem zrozumieć, w jaki sposób fundusz „stabilnego wzrostu” mógł stracić prawie 10% wartości w ciągu tygodnia....
http://pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=98f67c67-dab7-4676-a9c2-8fc41b3ab9df