Stacho G.-Stańczyk
/ 83.144.116.* / 2016-01-31 08:39
"Katarzyna nie jest jednak Hitlerem, a podział Polski w 1795 roku był spacerkiem w porównaniu z morderczą okupacją nazistów po 1939 roku" - ocenia komentator. Smutno mi Boże, gdy sobie pomyślę, co robili dyplomaci PRL i III R P, skoro ważny polityk niemiecki "podział" I RP nazywa "spacerkiem",
a w agresji na II RP widzi tylko winy "nazistów", którzy napadli na Polskę nie wiadomo skąd i rozpłynęli się
w jakiejś mgle, a nie łączy tego ze zmową Niemiec i Związku Radzieckiego oraz przemilcza zbrodnie "Imperium Zła", na terenach po którym wegetują w nędzy i poniżeniu setki tysięcy polskich rodzin, jakie zostały po tych Polkach i Polakach, których sowieci bez powodów aresztowali, torturowali i albo zamordowali, albo w bydlęcych wagonach, o głodzie i chłodzie "rozwieźli" do b. republik radzieckich. A teraz o dyplomatach. Za czasów tzw. "dekady Gierka" Niemcy przysyłali do wielu instytucji w Polsce "Małą Encyklopedię" pokazującą
świat, Europę, Niemcy i Polskę z punktu widzenia interesów niemieckich. Książka ta była wydana b. atrakcyjnie. Dlaczego - nie mówiąc już o poprzednich - rządy III RP nie spowodowały wydania i wysłania do
instytucji kulturotwórczych podobnego wydawnictwa? Może nie o całym świecie, ale o Polsce i centralnej Europie, w tym o stosunkach niemiecko-polsko-rosyjskich. Może wtedy politycy niemieccy będą sensowniej mówić o tym problemie? Przecież nikt tego za Polskę nie zrobi!