i jeszcze napiszę co myślę nt stwierdzeń, które (szczeg ostatnio) co jaki czas czytam na forum, typu: "nie masz strat póki nie sprzedasz", "straty są wirtualne"
jakoś tak dziwnie to odbierałem, a po przemyśleniu sądzę, ze to trochę absurd:
przecież moje
akcje są tyle warte za ile w danym momencie moge je sprzedać; rachunek malkerski jest wyceniany codziennie - i co? nie mam strat???
jak kupuje sadzonkę to nie mówię, ze mam wielkie drzewo.. (bo ciągle mamy w pamięci dawne ceny i wydaje się, ze te ceny wrócą i że te
akcje tyle własnie lub więcej sa warte - oczywiście ceny mogą pójść do góry-ale czy muszą?, a w tym momencie mam stratę)
wydaje mi sie , ze to troche brak umiejętności godzenia sie ze strata i z myślą, ze jednak sie pomyliłem - a próba udowodnienia za wszelką cenę (czasem b. dużą) za mam rację. zamknięcie ze stratą jest trudne - bo jednoznacznie udowadnia, ze sie pomyliłem - dlatego niektórzy (tu chyba dośc sporo osób, ja też czasem..) woli utrzymywać stan ułudy - że nie ma straty i że sie nie pomylił..
łatwiej mówic, ze będzie dobrze niż działać radykalnie w trudnych warunkach
to takie luźne przemyślenia, nie bierzcie do końca poważnie i do siebie..