W miarę jak rząd pozbywał się aktywów, próby pozyskiwania środków z innych źródeł stawały się coraz bardziej desperackie. Stąd takie zadłużanie kraju. Obecnie, poza pożyczkami od lichwiarzy i rezerwami NBP, pozostały już chyba tylko kieszenie obywateli. Jest to groźne, bo jak ktoś zauważył: "Nie ma takiej podłości, której nie dopuściłby się rząd borykający się z deficytem budżetu".
A przecież jeszcze niedawno rząd lekką ręką oddał kilkanaście miliardów Eureco... Warto przypomnieć artykuł Janusza Szewczaka, zamieszczony w Gazecie Finansowej: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ugoda-PZU-z-Eureko-Polska-rozdaje-pieniadze-2023636.html
"Nie należy płacić, jeśli poważnie się traktuje obowiązujący w Polsce ład prawny. Chyba, że z jakichś bardzo tajemniczych powodów bardzo chce się zapłacić owe gigantyczne kwoty. Dlaczego tak uporczywie jest kontynuowany – wbrew logice, prawu i odpowiedzialności za państwo – ten prywatyzacyjny szwindel? Gdzie tkwi siła przełożenia i wpływów oraz umiejętność presji na kolejne polskie rządy w tej sprawie?"
Podobnie wypowiada się w Angorze nr 41/2009 pan Janusz Dobrosz - przewodniczący komisji śledczej do zbadania prywatyzacji PZU: „Skarb Państwa powinien zwrócić trzy miliardy, które Eureko i BIG Bank zapłaciły za
akcje PZU, ew. powiększone o inflację za okres 10 lat. Oczywiście bez karnych odsetek. W zamian za to Eureko powinno oddać
akcje PZU i to wszystko. Żadnego odszkodowania. Nawet symbolicznej złotówki. Ugoda zawarta przez ministra Grada pokazała, że w Polsce można łamać prawo i jeszcze za to dostać nagrodę”.