Jak zwykle pierwsze odzywają się nożyce. Mam tu na myśli zapewne młodych ludzi, którzy na hasło Wałęsa podniecają się niezdrowo i prześcigają się w pokazywaniu czego to oni nie cierpią u Wałęsy. Pomijam tu dyżurnych "publicystów" PiSu bo za to im płacą. Rozumiem natomiast tych młodych ludzi, którzy jeśli pamiętają Wałęsę to tego z ostatnich lat i jak to młodzi, nie potrafią oddzielić ziarna od plew. Różnię się od Was tym, że w Waszym wieku byłem zafascynowany Wałęsą bo to były czasy, których nie możecie zrozumieć (to normalne). Wielu z Was natomiast zafascynowanych jest Kaczyńskim. Łączy nas jednak jedno: sympatia do tych, którzy niosą sprzeciw. I nie bardzo zastanawiamy się nad tym czemu służy sprzeciw tych, mojego i Waszych idoli. Ważne że są przeciw bo nasze sprzeciwy dołączamy do ich. Wszyscy jesteśmy ułomni i nie ominęło to Wałęsy. Historycznie wiadomo, że największy problem po rewolucji jest z rewolucjonistami. Choćby przykład Rewolucji Francuskiej. Rewolucjoniści są dobrzy, jeśli trzeba burzyć. Do budowania się nie nadają. Najlepiej byłoby umieszczać ich po rewolucji np. na Goa czy w innym zakątku, aby tam, za dokonane czyny, odpoczywali i więcej się nie odzywali. Ale to się nie da, ich natura na to im nie pozwoli. Gdyby Wałęsa pozostał mentorem a nie plątał się w konflikty, pewnie miałby mniej wrogów obecnie. Poza tym mamy narodową skłonność, w przeciwieństwie do innych nacji, niszczyć siebie wzajemnie. Jeśli ktoś ma inne zdanie to jest dla nas wrogiem z definicji. Jak wysokosię wybije, do ściagamy go do naszego, polskiego piekła. Narzekamy, że to co polskie nie może się przebić w świecie. Nie może, bo najwięcej przeszkadzamy temu mu sami. I to dotyczy wszystkich od góry do dołu. Sikorski czy Kopacz do Pekinu latają SASem i Air France. Czemu nie LOTem? Niemcy kupują przede wszystkim niemieckie towary, u mojego dostawcy auta wszystko, wraz z meblami, pochodzi z kraju producenta auta. Wałęsa jest naszym towarem eksportowym i jeśli gdzieś odnosi sukces, to przecież tam jest Polakiem. Pal licho, czy go lubimy czy nie. Nie stać nas na rozróżnienie co jest cenniejsze: nasza nienawiść czy interes Polski? Piszę nienawiść, bo z Waszych tekstów nie ukazują się argumenty (nie macie ich, to co piszecie to jest przez Was zasłyszane i kupione w sklepie który lubicie). Ktoś pisze, że Kulczyk tam był więc pewnie opłacił klakierów. Inny przekuje swoje marzenie o tym, aby do kina nie poszło dużo ludzi. Zapytam: co Ty na tym zyskasz? Pójdź na ten film, osądzisz go sam. Boisz się, że młodsi od Ciebie czegoś się dowiedzą? Daj im szansę poznania wiedzy z wielu źródeł. Chwytacie się retoryki Kaczyńskiego bo nie wymaga myślenia, jest tworzona dla kibolskich wrzasków . Czego tak łatwo ją kupujecie? Kupujecie ją na oślep byle było przeciw Wałęsie. Kulczyk tam pojechał bo jest biznesmenem i w jego interesie jest bycie zauważanym. Szkoły powinny Dla swojego interesu on jest taki jak butelka Coca Coli. Musi być wszędzie. W Berlinie nadal są ulice Thalmanna, Róży Luksemburg. Czemu im to nie przeszkadza? My Polacy, a zwłaszcza przywódcy PiSu. myślą dokładnie tak samo jak komuniści. Jeśli coś zlikwidujemy, zniszczymy, to tego nie będzie w historii czy pamięci. Rzymianie mawiali, że historia jest nauczycielką życia. Skoro tak, to nie ma od niej ucieczki. Thalmann i Lukseburg istnieli, są obrazem minionych czasów, których nie da się wykreślić ale z których można się czegoś nauczyć. W Wiedniu jest pomnik "wdzięczności" dla Armii Radzieckiej, potężny monument. Czy Austriacy mają być za coś wdzięczni Rosjanom? No może za to co większość Europy, pokonanie Hitlera. Wiem, że tym wpisem nic nie zwojuję. W sumie pisze go dla siebie, żeby być wobec siebie w porządku i nie przechodzić obojętnie wobec czegoś co mi się nie podoba. I to tyle.