kst666
/ 87.96.28.* / 2012-01-06 23:40
Prawdę mówiąc, to trzeba być wyjątkowym gamoniem, aby dać się złapać na fotoradar stacjonarny. Jest tabliczka informująca, widać toto z daleka, nawet w nocy. Wystarczy te 200-300 metrów przed zwolnić do obowiązującej na tym odcinku prędkości + 10 km, aby mieć absolutną pewność, że żadnej fotki nie będzie.
A co robią polscy kierowcy "sprawni umysłowo inaczej" ? Ano, 80% zwalnia o 10-20 km PONIŻEJ dopuszczalnej prędkości tamując ruch (zapewne mają już ciepło i lepko w gaciach na widok fotoradaru) , a pozostałe 20% ma to w 4 literach i z prawdopodobieństwem 30 (fotoradarów) do 800 (masztów) łapie się na aktualną fotkę.
Z "suszarkami" jest już gorzej, ale też ten, kto ma "psi węch" to zbyt często "punktów" nie dostaje.
Odcinki z automatycznym pomiarem to "pieśń przyszłości".
Reasumując: nie prędkość zabija, ale głupota i brak umiejętności.
A jedzie się tak, jak DROGA pozwala !!!!!