__vi__
/ 62.233.246.* / 2011-08-10 16:08
No tak, tylko co "inwestorów" interesuje los przeciętnego Jonasa czy Noaha... Podobnie zresztą jak los polskich, czeskich, austriackich czy węgierskich kredytobiorców.
Dopóki jest popyt cena będzie rosła ku uciesze tych którzy zdążyli kupić taniej.
Nie wiem jak w innych krajach, które mają duże zadłużenie w CHF, ale to co się dzieje u nas jest conajmniej śmieszne.
Przy wzroście kursu CHF o 20% z Polski "wyjeżdża" około 50 mln PLN miesięcznie więcej.
Pieniądze te trafiają w ręce "inwestorów" zamiast zostać na naszym rynku. Może 50 mln w skali PKB to nie jest wiele, ale jednak kilka szkół możnaby za to zbudować a pewnie kilkaset wyposażyć.
Tymczasem w Polsce nikt nie widzi problemu, ani ministrowie, ani społeczeństwo, ani nawet sami zainteresowani kredytobiorcy, którzy "przez kilka lat płacili niższe raty niz płaciliby w PLN" więc jest OK.
Co więcej blokuje się regulacjami możliwość zaciągania w tej chwili kredytu w CHF, bo po kilku latach okazało się, że istnieje coś takiego jak "ryzyko kursowe". Blokuje się je wtedy, kiedy kurs jest wysoki i potencjalnie ludzie, którzy zaciągneliby kredyty w tej walucie mogliby na takiej transakcji zarobić.
Natomiast promuje się kredyty w EURO, które aktualnie przechodzi problemy, z których to najpewniej wyleczy się za jakiś czas. I będziemy mieli wtedy taką samą sytuację jak teraz z kredytami w CHF.
I wtedy pewnie też nikt nie będzie widział problemu... Franko nadal będzie klaskał radośnie w dłonie, bo inni mają gorzej.
A jak już gospodarka na tyle klęknie, że nie będzie za co jechać do Peru czy dawać becikowego, to wprowadzimy ograniczenie prędkości do 30km/h i postawimy co 3 metry fotoradar.