konstantynopolowiczcalineczka
/ 94.75.110.* / 2011-03-25 21:05
Już od dwóch lat czytam wiadomości w stylu "kredyciarze się nie martwcie, franek bedzie po 2 zł". Będzie, pewnie, że będzie - kiedyś, kto wie kiedy? Prawda jest taka, że jest presja na osłabianie polskiej waluty, bo eksporterzy mają mieć dobrze. A to ma się przełożyć na dobry stan gospodarki. Bo skoro jeszcze nie potrafimy konkurować jakosciowo, to konkurujmy cenowo na swiatowym rynku. Kompletnie - wydaje mi się - zapominają analitycy rynku, że słaba złotówka uderza w konsumenta, a przecież to popyt wewnętrzny był siłą napędową w ostatnim czasie. Zapomina się, że uzależnieni jesteśmy od energii, w tym przede wszystkim od ropy. Więc na słabej złotówce tracą konsumenci i - producenci. Wszyscy ponosimy koszty windowania cen paliwa - dobry argument, by dobra konsumpcyjne zdrożały. Ale to podobno pikuś, bo ważny jest eksport. Ciekawe, że złotówka względem dolara czy euro stoi całkiem dobrze, kształtuje się na poziomie pi razy drzwi kursów z 2007 r., ale względem franka już nie - tutaj bite są kolejne rekordy słabości złotego. Dlaczego? Cały świat pędzi do franka. A i trzeba wydoić frajerów, którzy wzieli kredyty mieszkaniowe. Frajerów, którzy pośrednio przyczynili się do popytu konsumpcyjnego, który wspiera producentów, którzy doją konsumentów. Co się stanie, jak się ich wydoi? Każdy przedsiębiorca z osobna o tym nie myśli. Myśli, jak by tu przetrwać na rynku. Winduje ceny produktów, aż te spotkają się z barierą popytu. Parę ludzi się powiesi, rynek się oczyści, będą kolejni frajerzy do rżnięcia? Karuzela się kręci :) Ale franek na pewno nie będzie po te 2 zł w kolejnch kilkunastu miesiącach. Bo nie ma reform, bo płynie kasa z Brukseli, a jak wiadomo, jak euro jest po 5 złotych, to super i takie tam. Nie szkoda czasu na pisanie i czytanie o mrzonkach typu franek po 2 zł? Proponuję zapisać sobie gdzieś powyższy artykuł i wrócić do niego za rok :)