Baz73
/ 88.220.76.* / 2012-03-14 14:42
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że gdyby państwo wprost zajęło się działalnością, którą tak chwali się Kościół a robi to za państwowe pieniądze to byłoby taniej. Pośrednicy _zawsze_ kosztują. Ile - to widać po nieruchomościach Kościoła, ich majątku ruchomym i dostatnim życiu personelu. Niech mają, ale uczciwie zarobione, po opłaceniu podatków. Jak chcę iść do kina dla poprawy nastroju to kupuję bilet, ale kino odprowadza podatki za swoją usługę. Jak dla poprawy nastroju ktoś wykupuje usługę czary mary, pokropimy, pośpiewamy - będziemy żyć wiecznie to już podatków nie odprowadzają. Indoktrynacja w żlobkach, przedszkolach, szkołach i wybranych uczelniach. "Posługa" w Policji, Straży Pożarnej, Granicznej, BOR, Sejm, Senat, szpitale, lotniska... Dlaczego za to nie płacą zainteresowani? W stronę Kościoła płynie szeroka rzeka środków, których tylko znikoma część służy dobru powszechnemu (utrzymanie zabytków, choć i tak koszty ochrony przerzucane są na np samorządy, jak chociażby obecnie w Katowicach sanktuarium _domaga_się_ monitoringu miejskiego, choć nawet w centrum ciężko o takowy). Smaczku dodaje fakt całkowitego zaciemnienia jeżeli chodzi o finanse. Płać, ale jak chcesz się dowiedzieć na co wydatkowane są środki - o to to już nie... Ostatnio wyczytałem, że (o ile mnie pamięć nie myli) 90% przychodów Kościoła to dobrowolne datki. Skoro tak, to po pierwsze biorąc pod uwagę strumień budżetowych środków Kościół zarabia krocie a po drugie utrata tych c.a.10% nie będzie aż tak wielką stratą dla tej organizacji. Ale znów pod skórą czuję, że nie jest to do końca zgodne z prawdą.