Nie negując uciążliwości obowiązku meldunkowego stwierdzam, że ten bubel jak i inne wymienione buble to przynajmniej konkrety, o których wiemy.
Dla mnie dużo bardziej na miano superbubla prawnego należy bublowa jakość prawa. Dużo szkodliwsza, bo nigdy nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach zatruje nam życie. Objawia się ona:
- znacznym stopniem wadliwości, co skutkuje kolejnymi zaskarżeniami do TK, a potem nieskończonymi nowelizacjami,
- barkiem precyzyjności skutkującym jego naciąganiem, odmiennością interpretacji,
- nienormalnym stopniem komplikacji skutkującym trudnościami w jego stosowaniu i odmiennością interpretacji,
- rozproszeniem- jedna dziedzina życia jest uregulowana wieloma aktami prawnymi, różnej rangi, wydanymi przez różne urzędy.
Sam meldunek to przy tym pikuś.