wowa52
/ 150.254.22.* / 2009-06-04 19:00
Cieszę się, że żyję z Rodziną w czasach bez wojen i kataklizmów, że mogę mówić i pisać, co myślę i uznam za ważne. Że nie muszę bać się sąsiada, kolegi z pracy. To również efekt tego co stało się 4 czerwca.
Ale nasza teraźniejszość, to również wynik tego CO NIE STAŁO SIĘ wówczas jaki i potem! Każdy z nas na swoim odcinku może ocenić obecnie konsekwencje uwłaszczenia szeroko rozumianej komuny
Jako pracownik uczelni wyższej jestem przykładowo świadom strat jakie rozpoczęły się tego dnia i nadal spychają nasze społeczeństwo w dół w zakresie EDUKACJI. Żeby nie przynudzać dam przykład z mego otoczenia.
Naszym zakładem rządzi praktycznie ponad 70 letni pseudo-naukowiec, który na początku lat 80-tych startował w wyborach rektorskich pod hasłem „ moja droga do partii i profesury”. Wtedy przegrał, ale potem w stanie wojennym zrobił karierę. Po 4 czerwca było mu jeszcze lepiej, a dziś będąc na emeryturze (znacznie wyższej od Wałęsy) trzęsie przy pomocy kumpli, układów w ministerstwie i środowisku, recenzji, opinii itd. całym otoczeniem. Psuje wszystko czego się dotknie, a zwłaszcza młodych ludzi, którzy w atmosferze strachu muszą na niego pracować (dalej pensja na uczelni).
To nie jest jedyny przypadek, ich są całe szeregi i mają następców, którzy tak jak ich mistrzowie (albo oprawcy) wybrali albo zostali wepchnięci na drogę kłamstwa merytorycznego i oportunizmu.
Ile w tym Kraju jest po 20 latach takich uczelni, banków, jednostek wojskowych, szkół, diecezji, związków twórczych, organów samorządowych i administracyjnych, gdzie panuje postkomunistyczny zaduch? Biologia niczego tu nie załatwia, bo ludzie odchodzą a fetor, który zaczął się rozprzestrzeniać 4 czerwca ’89 pozostaje i psuje społeczeństwo, bo czas wietrzenia już bezpowrotnie minął!