ździcho
/ 77.255.227.* / 2011-06-08 23:27
Homoseksualizm to nie choroba, tylko zjawisko socjologiczne, XX wieczny trend kulturowy, nowożytna odmiana zachodniego liberalizmu. Już 12 latkowie są nakłaniani do inicjacji seksualnej i jak ktoś w tym wieku nie odczuwa intensywnego popędu do płci przeciwnej, to spece od mód i trendów zaraz wmówią mu, ze cos z nim nie tak. Nikomu nie przyjdzie do głowy, ze jest jeszcze ZA MŁODY i ze jego organizm wcale nie musi reagować tak, jak reaguje organizm rówieśnika (który być może przechwala się tylko). Ofiara zatem godzi się z tym, co jej wmówiono i zaczyna żyć według tego. Inna rzecz, że w pierwszej połowie ubiegłego stulecia ludzie przeważnie zakładali rodziny (heteroseksualne) nie z powodu „chemii” tylko raczej z powodu morgów, herbów, fuzji itp. I jakoś było w miarę OK. Skoro potomstwo przychodziło na świat, to znaczy, ze jednak odrobina chemii między małżonkami się pojawiała. Gdy w latach 60 tych ubiegłego stulecia tandem Masters-Johnson „wymyślili” ORGAZM sprawy zaczęły się komplikować. Ludzkość zaczęła szukać orgazmu niczym Nirwany, czy jakiejś innej mitycznej krainy szczęsliwości. Ci, którym dotąd było w miarę dobrze, bo nie znali co to orgazm, nagle stali się NIESZCZĘSLIWI, bo nie mogli go przeżyć tak pięknie jak opisywała to np. Kamasutra. Czym to zaowocowało? Poszukiwaniem sposobów alternatywnych takich jak zdrada małżeńska, poligamia, pedofilia, zoofilia, sadomasochizm i homoseksualizm oczywiście. Te poszukiwania były piętnowane moralnie, dopóki nie zaczęto przyłapywać na nich różnych dygnitarzy, szczególnie kościelnych. Wtedy to zaczęto homoseksualizm nazywać chorobą, a homoseksualistom współczuć, bo to INWALIDZI (tak jak ślepi i głusi).