Qwerttty
/ 91.197.88.* / 2016-04-14 12:00
No coz, ludzie, ktorzy chca zostac, albo sa mlodymi nauczycielami niestety nie potrafia zrozumiec prostych praw rynku pracy (dlaczego kilogram ziemniakow jest tanszy od kilograma diamentow).
Tutaj nie chodzi o to ile godzin pracuja, ile im sie placi, jak sa poszczegani... Rynek jest poprostu przesycony nauczycielami, nie ma takiego zapotrzebowania na nich - na jednego niezadowolonego przypada kilku czy nawet kilkunastu chetnych.
W momencie w ktorym nauczyciele zaczeliby sie przebranzawiac a mlodziez zamiast kierunki pedagogiczne zaczela wybierac inne, bardziej rozsadne drogi rozwoju, to sytuacja zmienilaby sie diametralnie. Oczywiscie nauczyciele wiedza lepiej, dla nich prawa ekonomii i wolnego rynku to dalej nieznany swiat, gdzies tam w oddali.
Zobaczcie ani nie placa kokosow, ani nie ma mozliwosci rozwoju (te smieszne quazi awanse i jalmuzna jaka daja za nie, nie mozna nazwac rozwojem) w dodatku od lat nie widac docenienia i poszanowania... po co ci ludzie sie wogole w to pchaja? Czy potencjalny nauczyciel nie potrafi zrozumiec, ze praca w szkole to praca bez perspektyw na godne zycie??
Nie mozna powiedziec, ze praca w szkole jest lekka i przyjemna, ale mozna powiedziec, ze ludzie pchajacy sie na sile w bycie nauczycielem sa tylko godni pozalowania - totalny brak ambicji, totalny brak szacunku do samego siebie, kolejne rzady daja im do zrozumienia - nie chcemy was, jestescie zbedni - a oni dalej z uporem maniaka brna glebiej w bagno i maja pretensje, ze bagno ich wciaga.
Jak owce idace na rzez nawet nie potrafia zawalczyc o swoje, nauczyciele to tylko banda przegranych zyciowo ludzi i tak powinno sie i nalezy ich postrzegac - nic mniej nic wiecej.