mmnn
/ 91.235.253.* / 2016-04-15 09:32
proszę policzyć, bo to nie jest trudne: 38 tygodni pracy X 2 karciane (na tyle tygodni moja dyrekcja dzieli rok szkolny, w innych szkolach może być mniej, ale u mnie zawsze jest maksimum) plus 38 tygodni x 3 godz, indywidualnego nauczania (muszę jechać do ucznia do domu, kosztów nikt nie zwraca) plus 38 tygodni x 19 godzin przy tablicy. Bez trzech okienek, podczas krótych kseruję materiały dla uczniów (na 10 munutowej przerwie naprawdę się nie zdąży), ale jestem w pracy (zupełnie tak, jak sprzedawczyni w sklepie, która nie ma np. przez godzinę ani jednego klienta, ale jej za tę godzinę trzeba zapłacić, a nauczycielowi już nie), ile wyszło godzin w szkole? 4.560. Potem wracam do domu i siadam do pracy. Jestem polonistą. Mam około 120 uczniów. Każdy w semestrze średnio otrzymuje 10 ocen tylko za prace pisemne, klasówki, testy, sprawdziany, wypręacowania. Ocen za aktywność nie liczę. To jest około 1200 prac w semestrze, przeczytanych, sprawdzonych, opisanych. Średnio proszę policzyć tylko 10 minut na pracę (arkusz próbnej matury sprawdzam 30 minut, ale nie będę się rozdrabniać), co daje 12 tys minut pracy, czyli 200 godzin pracy w domu na semestr. Czyli pełnych 5 tygodni pracy np. urzędnka. Nie ma tu wliczonych projektów gimnazjalnych, konkursów przedmiotowych, wyjść po lekcjach na warsztaty, czytania lektur. Dyżur w czasie ferii świątecznych (dwa dni). Na urlop mogę iść w tym roku po 22 lipca, bo do tego dnia trwa rekrutacja w technikum. Wrócić muszę 20 sierpnia na egzaminy poprawkowe. Nie ma w moim mieście dodatku samorządowego, zaś motywacyjny wypłacany jest raz w roku, osobom, które lubi dyrekcja. Kwoty różne, od 100 do 500 zł. za cały rok dodatkowych obowiązków. Jak już oceniać i krytykować, to z pełną wiedzą. I co?