Ewa827
/ 83.23.135.* / 2016-04-14 21:51
Drodzy Znawcy Zawodu Nauczyciela, nie chce mi się czytać Waszych komentarzy, bo nie raz pod innymi artykułami na ten sam temat zostawialiście podobne, nierzadko popisując się elokwencją, inteligencją i ignorancją.
Chcecie, abyśmy pracowali 40 godzin - my też tego chcemy, najlepiej na miejscu, w szkole. Bo póki co pracujemy też w domu, wieczorami, w weekendy, wykorzystując własne materiały (papier, tusz, brystol, komputer...) i grubo przekraczając zapisane w umowie 40 godzin.
Wychodzę ze szkoły średnio około 14.30 - jeśli nie mam akurat rady, wywiadówki, dyskoteki, konsultacji, spotkania zespołu czy wycieczki. I podkreślam - wychodzę ze SZKOŁY, a nie z PRACY.
Mam też 10-letnie doświadczenie w innym zawodzie, praca od 8-16, a potem wolny wieczór, wolne weekendy. To były czasy!
Nie mamy wolnych długich weekendów ani okresów przed i po świętach. Jesteśmy wtedy normalnie w pracy, nawet jeśli nie ma dzieci.
Urlop mamy w wakacje i w ferie zimowe i nigdy, o żadnej innej porze nie wolno nam wziąć wolnego - choćby się waliło, paliło, rodzina w szpitalu, w domu pożar, dziecko porwali, męża zabili - nie i koniec, musimy być w pracy. To cena za wakacje. Chętnie się zamienię za 26 dni urlopu, bo marzy mi się wyjazd do Rzymu i Lizbony - ale nie latem, bo za gorąco.
Uprzedzając sugestie Znawców - tak, w końcu pewnie zmienię zawód (raz już zmieniłam, da się), chociaż lubię dzieci i lubię nauczanie - gorzej z rodzicami, którymi Państwo pewnie w dużej części jesteście.