Mbewe
/ .* / 2004-06-03 11:22
Analizy miesięczne, które dokonałem w ostatnim czasie wywołał poważne krytyki od ludzie, którzy to przeczytali. W tym zarzucono mi brak konsekwencji. Jeden z wypowiedziach brzmi następująco:, „Co Pan, zatem sugeruje stopy maja rosnąć czy spadać? "...W związku z tym uważamy, że podwyższenie stóp w czerwcu lub lipcu byłoby przedwczesne i mogłoby utrudnić utrwalenie ożywienia gospodarczego..." "...Obniżenie stóp procentowych w najbliższym kwartale mogłoby okazać się nie najlepszym posunięciem, ponieważ mogłoby zahamować wzrost gospodarczy..." Czy informacje, które Pan przekazuje można traktować poważnie, jeśli napotykamy na takie sprzeczności informacji?” Nie cytuję inne wypowedzi, dlatego że w zasadzie one sprowadzają do pytania postawione wyżej.Otóż uważam, że błąd nie leży po stronie analityków. Błąd jest w konstytucji rzeczpospolitej gdzie zachodzi rozdział obowiązki prowadzenia polityki gospodarczej między rządem a bankiem centralnym. Rząd ma za zadanie poprawić sytuacja gospodarczej państwa za pomocą polityki fiskalnej, – czyli manipulowaniu stawek podatkowych oraz wydatków rządowych celem pobudzenia gospodarki. Natomiast bank centralny ma przede wszystkim obowiązek nie dopuszczenia się do utrata wartości złotego, – czyli walka z inflacją. Narzędzia, które bank centralny dysponuje to są stopy procentowe oraz kontrolowania podaż pieniądza. Przez to bank centralny nie jest zainteresowany wzrost gospodarczy czy walka z bezrobociem – to jest domena rządu. Natomiast rząd uważa, że nie można obniżyć podatki, dlatego że budżet potrzebuje pieniądze. Nie można zwiększyć wydatków rządowych (te, które mogą ożywić gospodarki), dlatego że w budżecie brakuje pieniądze na podstawowe opieki społeczne.Tu jest sedno całe tej sprawy: brakuje synchronizacja między polityką fiskalną a polityką monetarną. To znaczy bank centralny (w obawie przed inflacją) nie może radykalne obniżyć stopy procentowe nawet, jeżeli to pomoże w ożywieniu gospodarki. Z kolei rząd (w trosce o najsłabszych), trzyma wysokie podatki to, co z kolei dławi przedsiębiorczość. W związku z tym, ten, który nie rozumie tę proste zależności, nie będzie mógł zrozumieć analizy dokonany przez ekonomistów, którzy to już wiedzą. Ba problem w tej chwili w Polsce nie polega na tym, że nie wiemy, co zrobić, aby poprawić sytuacja gospodarcza państwa. Problem polega na tym, że nie mamy ludzie, którzy te dobre plany gospodarcze zrealizują. Jeśli ktoś próbuje coś zrobić, (Balcerowicz z podatkami w 1999r., w tej chwili Belka), inni politycy przeszkadzają, dlatego że chcą zbić majątek polityczny. A to się dzieje kosztem społeczeństwa. Niestety społeczeństwa zaczyna obwiniać ci analitycy, którzy mówią im prawdę bez owijania w bawełnę!