Ślepa ulica absurdalnych idei gospodarczych
Moto dnia: „Jedyną rzeczą łatwiejszą rzeczą od zarabiania pieniędzy na rynku, jest ich tracenie”
Najczęściej tracimy, kiedy inwestujemy na podstawie opinii innych. Niektórzy myślą, że pośrednik finansowy jest kwalifikowany doradzać im. Pośrednicy finansowi są sprzedawcami pracującymi dla prowizji. Nic nie wiedzą o rynku. Jeśli ktoś myśli, że mają o czymkolwiek pojęcie i robią cokolwiek dla naszego dobra jest delikatnie mówiąc nierozsądny. Podobnie ma się sprawa z serwisami informacyjnymi. Inwestorzy myślą, że serwisy informacyjne wiedzą, gdzie rynek będzie dzisiaj, jutro, za tydzień. Pamiętajmy, że każdy serwis tylko raportuje tylko to, co usłyszy od innych, czyli wracamy do punktu wyjścia. Liczba doradców w serwisach zwiększa się w czasie hossy, gdyż inwestorzy są bardziej podatni na sugestie. Łatwiej im wcisnąć produkt lub rekomendację. Większość doradzających nie ma pojęcia, o czym mówi żądając sławy średnio co pięć minut.
Na rynek może wejść każdy, kto ma gotówkę na rachunku. Rynek to jedna wielka arena gry. Każda z grup na rynku ma inny horyzont czasowy i inne podejście do rynku. Większość korzysta z analizy technicznej, która pomaga w procesie selekcji. Oczywiście za wyjątkiem ociemniałych uczestników rynku korzystających z publicznych i brokerskich rekomendacji. Inwestorzy korzystający z analizy technicznej robią to do momentu, aż nie wpadną w panikę, bo wtedy zapominają o narzędziach i robią cokolwiek. Rynek bardzo chętnie doprowadza uczestników do paniki i euforii, bo wtedy zachowania stają się nielogicznie i można łatwo stracić pieniądze. Na rynku wszystko jest stałe. Mądrzejsi stają się jeszcze mądrzejsi, nieudolni gracze szybko znikają i na ich miejsce pojawiają się nowi. W tej dziedzinie najlepszymi pomocnikami są właśnie pośrednicy finansowi na całym świecie. Przynajmniej służą do jakiegoś celu. Znają różne sposoby na ściągnięcie nowych graczy na rynek. Są niewiarygodnie skuteczni w dostarczaniu nowego paliwa na rynek. Nowe paliwo do oskubania to nowe prowizje.
Giełda to wspaniała rzecz. Można na niej zarobić pieniądze, ale trzeba się bardzo pilnować. Zachować dyscyplinę i kontrolować swoje emocje. Jedyną rzeczą na którą mamy wpływ to straty. Szukamy okazji i gramy. Kiedy scenariusz nie jest realizowany zamykamy pozycję i czekamy na następny układ. Najczęściej tracimy, gdy podejmujemy decyzję i bez względu na to, co się dzieje na rynku trzymamy się twardo tej decyzji, patrząc jak nasze pieniądze znikają z rachunku. Straty są i będą zawsze częścią inwestowania. To jak gra prawdopodobieństwa w danym momencie. Dopóki zyski pokrywają straty jest dobrze. Jednak kiedy zarabiamy nie może nam być smutno, kiedy zabieramy innym ich pieniądze. Nie musimy nikogo pocieszać, to jest robota dla pośredników finansowych, mimo, że tak naprawdę mają swoich klientów gdzieś. Ilu inwestorów miało ustawione stop lossy na swoich pozycjach? Bo jeśli miało, to już dawno nie powinni mieć akcji. A jeśli nie miało to może warto wyciągnąć wnioski na przyszłość i o poziomy ewakuacji kolejnym razem zadbać?
aaa
Dwa istotne wsparcia na SP500. Pierwsze na 1100, które właśnie testujemy i drugie to 1017, które wydaje się doskonałym poziomem na odreagowanie lub przynajmniej zatrzymanie spadków. W okolicy 1100 mamy szansę na podwójne dno i może dojść do walki. Skala tej walki powie nam, co wart jest rynek w obecnych czasach. Jeśli jej nie będzie to będzie znaczyło, że rynek jest bardzo słaby i schodzimy na 1.000 pkt. Inwestujący w
akcje stoją z boku. Handlujący kontraktami otwierają pozycję tylko na jeden dzień. Nocowanie na pozycji jest zbyt ryzykowne. To jest praca porównywalna do sapera. Uda nam się dwa, trzy razy, a za czwartym nie trafimy i nas wysadzi z depozytu. Osobiście, od kiedy nie nocuję na kontraktach mój poziom emocji w czasie dnia spadł do zera, bo jestem w błędzie najdłużej jeden dzień. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale powoli do przodu i tylko daytrading. Przeloty z nocy są niestety zbyt duże i często do pierwszego błędu. Potem trzeba bardzo długo odrabiać. Nic innego jak daytrading nam nie zostało, bo na średnioterminowe zakupy akcji przyjdzie nam jeszcze poczekać jakiś czas. Są oczywiście gracze, którzy świetnie inwestują w kontrakty na długi termin, ale to jak Państwo wiecie nie moja bajka. Każdy wypracowuje swój najbardziej optymalny styl inwestowania i dopóki nie słucha innych jest wszystko dobrze. Moje podejście mówi, że na kontraktach maksymalnie jeden dzień. Dzięki temu lepiej śpię, a z wiekiem cenię sobie spokojny sen coraz bardziej.
Dziś o 14.00 w CNBC spróbuję odpowiedzieć na pytanie czy, kiedy i czy w ogóle warto myśleć o kupnie akcji. Zapraszam Państwa serdecznie.
09:23, szczepanik.pawel