witam - ciekawe kto wygra , spekulant czy ten co inwestuje na dłużej niż dzień
Badania naukowe na świecie już dawno temu potwierdziły, że na dłuższą metę (tzn. nie w ciągu pół roku, ale na przestrzeni minimum kilkunastu miesięcy) ponadprzeciętne zyski (większe od wzrostu indeksów giełdowych) można osiągnąć, inwestując w najtańsze spółki, biorąc pod uwagę wskaźniki takie jak cena/zysk, czy cena/wartość księgowa. Wydaje się, że obecnie mamy do czynienia z rewelacyjnymi wręcz warunkami do takich inwestycji. Przeciętnie rzecz biorąc,
akcje na rynku są tanie (z C/WK dla WIG-u na poziomie ok. 0,90 - według danych GPW), tak więc te najtańsze z nich można wręcz uznać za rozdawane za bezcen. Czy ktoś w czasie hossy wyobrażał sobie, że spółki można kupić za mniej niż połowę wartości księgowej? Obecnie takich firm jest już prawie 70. Jest więc w czym wybierać, nawet odrzucając spółki o zdecydowanie wątpliwej kondycji finansowej. Strategia kupowania najtańszych akcji jest jednak "trudna"