.Według prokuratury aż 11 tys. ton kruszywa skradziono pod budowanym odcinkiem autostrady między Piekarami Śląskimi a Zabrzem. Drogowcy kwestionują te wyliczenia.
Proceder, w który zamieszani są szefowie dwóch budujących ten odcinek A1 firm oraz dwaj ich pracownicy, trwał kilka miesięcy. Zatrzymani przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego pod koniec sierpnia podczas nocnego wykopywania dolomitu wyszli właśnie z aresztu. Śledczy obliczyli, że aby przewieźć olbrzymią górę dolomitu, trzeba było ponad 400 ciężarówek.
- Wartość skradzionego kruszywa oscyluje w granicach pół miliona złotych - mówi prokurator Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.
Złodzieje wydobywali kruszywo spod gotowych już odcinków lub poboczy, a powstałe w ten sposób dziury zasypywali ziemią z hałd. Powołani przez prokuraturę biegli zrobili na A1 kilkadziesiąt odwiertów. Z ich opinii wynika, że struktura podłoża budowanej autostrady jest niezgodna z zapisami projektu inwestorskiego. Śledczy chcą więc powołać kolejnych biegłych, aby ocenili jakość materiałów użytych do budowy A1 oraz bezpieczeństwo jej użytkowania.
Tymczasem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zrobiła własne badania, których wyniki odbiegają od ustaleń biegłych powołanych przez prokuraturę. Według drogowców "nie ma podstaw do stwierdzenia, że z korpusu budowanej autostrady A1 kradziony był zabudowany materiał, który następnie miał być wykorzystywany do budowy autostrady, a ubytki miały być zastępowane materiałami gorszej jakości". Skąd te rozbieżności?
Opinię GDDKiA robili eksperci, którzy nie wiedzieli, z których miejsc wykradano dolomit, a próbki pobierali z głębokości dwóch metrów. Z kolei geolodzy powołani przez śledczych odwierty robili w miejscach wskazanych przez zatrzymanych przez CBŚ kierowców na całym budowanym tam odcinku.
Prokuratorzy analizują teraz dokumentację zabezpieczoną podczas rewizji siedziby katowickiego oddziału GDDKiA oraz firmy Dragados, która wygrała wart 1 mld zł kontrakt na budowę A1, a nie ma w Polsce ani jednej maszyny.
--------------------
I żyje sięlepiej.
GDDKiA wykazuje kompletną niekompetencję i nawet nie są w stanie sprawdzićjakości autostrady, za którą płacą.
A przetarg wygrywa firma, która nie ma ani jednej maszyny, oczywiste jest wiec, że do samej budowy wynajmie kogoś innego. Za pośrednictwo tej firmy zapłacą podatnicy, bo GDDKiA nie potrafiło wybrać bezpośredniej firmy, która by zbudowała bez niczyjego pośrednictwa... i może nawet by nic przy okazji nie ukradli.