Blazej_
/ 2011-02-01 11:12
/
Tysiącznik na forum
Jest 8 grudnia 2010 roku, Waszyngton. Prezydent Komorowski po raz pierwszy spotyka się z Barackiem Obamą w Białym Domu. - Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna - zagaja rubasznie Komorowski, sięgając po swe ulubione damsko-męskie analogie.
Tłumaczka przekazuje Obamie: „...like with your wife...”. Twarz amerykańskiego prezydenta tężeje. Ci z polskiej delegacji, którzy znają angielski, szybko pojmują, w jaką pułapkę wpakował się Komorowski. Prezydent USA mógł zrozumieć to tak, jakby polski gość kwestionował wierność jego żony, Michelle.
Zalega pełna napięcia cisza. Doradcy Komorowskiego nerwowo zerkają na Obamę. - Dobre!!! - wybucha nagłym śmiechem wiceprezydent Joe Biden, który sam niejedną gafę Obamie zafundował. Radośnie chichocząc, poklepuje Komorowskiego po plecach. Polski prezydent też się cieszy. Tylko Obama nerwowo się uśmiecha.
----------------------------
taki z niego hrabia, że nawet zachowac się nie umie.