Zeszłotygodniowa skoordynowana akcja podtrzymująca płynność na rynkach finansowych, którą przeprowadziło pięć banków centralnych nauczyła nas, że wcale tak nie musi być. Skoordynowana reakcja miała uspokoić rynki, jednak jej efekt okazał się odwrotny. Okazało się, że uczestnicy rynku nie są nieskończenie głupi. Wiedzą, że to nie jest szczyt kryzysu płynności finansowej. Jeśli by tak było, do tej pory byłoby po wszystkim.
To w pełni rozwinięty kryzys wypłacalności, który powstał, ponieważ dwie gigantyczne połączone ze sobą bańki pękły dokładnie w tym samym czasie - jedna na rynku nieruchomości, druga na rynku kredytów - zepchnęły one inwestorów i banki nad krawędź bankructwa, niektórzy zwisają nad przepaścią. Banki centralne nie robią jednak nic, co złagodziłoby ten kryzys.
Informacja z zeszłego tygodnia oznaczała, że banki centralne nie mają planu działania. Zła sytuacja na rynkach finansowych potrwa prawdopodobnie większość przyszłego roku, a być może nawet dłużej.