Jakby nie było od dłuższego czasu widać już, że rosnąć nie ma siły a wręcz walczy, żeby nie spaść. Euforyczne rajdy po 5% już dawno się skończyły. Czasem skoczy 2% ale to też coraz rzadziej, a u janków nawet tego dawno nie było. Tam od wierzchołka na 930 jesteśmy już daleko, coraz dalej z sesji na sesję. Sell in May coraz mocniejsze.
Poza tym zauważcie, że wczoraj rynek zareagował spadkami na złe dane o sprzedaży, czego wcześniej przez 2 miechy nie robił. Coś więc poważnie się zmieniło, a zaślepieni ostatnim rajdem wskaźników (to już przeszłość)oczywiście tego nie dostrzegają. Miłość jest ślepa.
Jak nic wygląda to na topnienie górki. Pamiętajcie, że jak nie będzie dłużej rosnąć to ci goście tak samo wyrzucą koszami jak brali. To nie są long-term inwestorzy tylko spekulanci i nie trzymają nie rosnących dłużej papierów tylko jeszcze szybciej realizują zyski niż robili zakupy. Kosze Wam trwałej hossy nie wrócą. Jak tylko zorientują się, że już nie urośnie to bezlitośnie wywalą koszami wszystkie papiery, które brali na 1253, jak robili to zawsze w tej bessie.
Zresztą statystycznie na rynku jest o 1/3 prawdopodobniejsze wyjście dołem z konsolidacji niż górą, a na rynku niedźwiedzia to już w ogóle. W tej bessie ZAWSZE wychodziliśmy z konsolidacji dołem. Zasad "co nie spada to urośnie" jest błędna z punktu widzenia AT, statystyki i zwykłej logiki spekulacji.
Wiara w to, że za chwilę wyskok do 2100 a potem do 2500 przypomina mi trochę opowieści Hitlera w bunkrze tuż przed kapitulacją Niemiec, że "jakoś" jego armie się podniosą i wygrają wojnę.