Dane z gospodarki globalnej coraz gorsze, wyniki spółek tak samo, my stale czekamy nie wiadomo na co, a po dennych wynikach cały czas trwa dystrybucja, insiderzy od wielu miesięcy wyprzedają
akcje swoich spółek wydmuszek.
Trwa gwałtowne hamowanie Chin, rosną złe kredyty w bankach, sprzedaż domów w pierwszych czterech miesiącach roku spadła -24% r/r, rosną rekordowe zapasy surowców.
W Japonii nastąpił krach popytu po sztucznym jego przyspieszeniu przed wprowadzeniem podwyżki podatku od sprzedaży.
Trwa katastrofa wielu państw strefy euro, która niedługo się rozpadnie, bo nie ma już kto dokładać do bankrutów,żeby za ich pośrednictwem ratować upadające banki, co i tak przecież nic nie zmienia, bo są one w ogóle w takiej formie jak dotychczas niepotrzebne i ich spekulacje się kończą, bo przynoszą tylko coraz większe straty.
Zaufanie konsumentów, podstawa "gospodarki" życia ponad stan dla bezmyślnej konsumpcji na kredyt co jest zwykłym marnotrawstwem ograniczonych w końcu zasobów, w Stanach załamało się po raz kolejny, kiedy zima jaką straszyli do tej pory, dawno skończyła się, a produkcja i wykorzystanie mocy spada, dochody realne spadają, inflacja mocno rośnie, trwa spadek sprzedaży detalicznej, nawet online, co pokazują z jednej strony wyniki i prognozy Wal-Mart, a z drugiej Amazona, trwa krach na rynku kredytów i nieruchomości, bo rynek interesuje się budową domów indywidualnych, która na początku sezonu nie pokazuje tradycyjnego wzrostu, co odzwierciedla też załamanie zaufania firm developerskich, a nie zwraca uwagi na budowę czworaków na wynajem przez spekulantów, które będą stać puste.
PKB coraz niżej, ludzie muszą konsumować oszczędności, już i te na emerytury, a społeczeństwo coraz szybciej się starzeje i powojenny wyż demograficzny przechodzi już na emerytury, a w kasie same rekordowe długi, które stale rosną.
Banki centralne już dawno wystrzelały całą amunicję i jedyne co im zostało, to przemówienia, których już nikt nie słucha, bo ich polityka pogłębia tylko kryzys, powiększając koszty.