Mieczyslaw
/ 2009-04-14 08:16
/
Uznany Gracz Giełdowy
Kryzys wymówką do zwolnień
Dziennik - 14-04-2009 07:59
Pracodawcy wykorzystują kryzys, by zwolnić drogich pracowników i zatrudnić tańszych - pisze "Dziennik". - Podczas boomu to pracownicy dyktowali warunki, teraz nasza kolej - otwarcie mówią pracodawcy w rozmowie z gazetą.
Dyrektor zarządzający dużej firmy, z którym rozmawiał "Dziennik", przyznaje otwarcie: nie musiał ciąć kosztów, żeby ratować firmę, ale przeprowadził właśnie zwolnienia i uzasadnił je kryzysem. - Ja w ten sposób maksymalizuję zysk - wyjaśnia.
Podobne relacje można usłyszeć od innych pracodawców. Jednak żaden z nich nie chciał opowiedzieć "Dziennikowi" o tych praktykach pod nazwiskiem. - Gdybym zdradził to wszystko, podając swoje nazwisko, w środowisku groziłby mi lincz - mówi jeden z nich.
Pracodawcy opowiadają jednak ze szczegółami o tym, jak zwalniają zbyt drogich pracowników, zastępując ich tańszymi, jak obniżają pensje, dając alternatywę: to albo upadek firmy i utrata miejsc pracy. - Wystarczy powiedzieć "kryzys" i nie będzie protestów zespołu - mówią.
Jak pisze "Dziennik", przykładów na takie praktyki jest wiele, ich scenariusz zazwyczaj brzmi podobnie: szefowie zawiadamiają podwładnych, że ich firma źle znosi kryzys i trzeba zwolnić część załogi, a części obniżyć pensje. Prawda jest jednak taka, że zagrożenia na razie nie ma. Kryzys to tylko dobry pretekst do zmian, które wcześniej byłyby niemożliwe.
Dlatego, jak przyznaje wiceprzewodniczący OPZZ Franciszek Bobrowski, ci, którzy chcą utrzymać swoje dotychczasowe zajęcie, są w stanie naprawdę wiele znieść. - Zgadzają się na obniżki wynagrodzeń, na znacznie gorsze warunki. A to z pewnością rodzi pokusę u szefa, aby tę panikę wykorzystać - mówi "Dziennikowi" związkowiec.