jak sie na to teraz patrzy to ta bessa wcale nie byla jakos
szczegolnie inna od poprzednich.. w sumie zwyczajny kryzys
jakich wiele, kazdy niby inny ale rynki finansowe podobnie
reaguja.
Te same wnioski od jakiegoś czasu mnie dopadają. Media mówiły o największym kryzysie od lat 30-tych (teraz już trochę złagodziły - mamy największy kryzys od Hitlera) ale przecież jak był krach giełdowy w 1987 roku mówiły to samo, wieszcząc nawet o końcu kapitalizmu. Teraz nikt już tamtej paniki nie pamięta. W 1991 był podobny krach na rynku nieruchomości (nawet nagłówki w gazetach były takie same jak teraz - przytacza je Peter Lynch w swej książce, którego teraz czytam) a też mało kto o tym teraz w ogóle pamięta. Żeby się nie okazało, że tak będzie i z tym kryzysem za kilka lat.
Medialna panika wydaje się przesadzona już choćby teraz. Na jesieni w Polsce bezrobocie miało sięgnąć 15% a tymczasem żaden z takich czarnych scenariuszy nie spełnił się. Miał się powtórzyć Wielki Kryzys z lat 30-tych, ludzie mieli wychodzić na ulice, bezrobocie miało zalać glob, hordy głodujących ludzi miały szturmować banki a tymczasem też nic takiego nie dzieje się. Wydaje mi się, że grubi już wiedzą, że cała ta panika była wyolbrzymiona (lub sami ją spowodowali aby zdołować indexy i tanio obkupić się) i dlatego tak kupują od marca i bezlitośnie dmuchają indexy.
A co będzie jak zwykle pokaże przyszłość. W każdym razie wszyscy się chyba jednak trochę daliśmy nabrać na czarne scenariusze z przełomu 2008/2009.
Jedno jest pewne, jeśli miałby nastąpić ekonomiczny koniec świata, to i tak nie ma po co sprzedawać akcji, skoro gotówka po ekonomicznym Armagedonie też byłaby nic nie warta, tak samo jak
akcje. Więc ja wolę mieć
akcje.