brydzia
/ 2008-10-14 11:16
/
10-sięciotysiącznik na forum
W ostatnich 10 latach strategia "kup i trzymaj" dla indeksu WIG (z dywidendami) dawała rocznie średnio 12,5 proc. zysku, a w ubiegłych 5 latach wartość ta wyniosła 11 proc. Widać na tych przykładach, że w dłuższym terminie trudno liczyć na więcej niż oscylującą wokół 10 proc. średnioroczną stopę zwrotu z akcji, wliczając w to blisko 3 proc. tytułem dywidend. Co gorsza, najbliższa dekada może okazać się pod tym względem wyjątkowo chuda ze względu na skutki kryzysu. Dlatego kolejnym ważnym warunkiem sukcesu będzie ograniczenie kosztów inwestycji do minimum oraz wykorzystanie instrumentów pochodnych do zwiększenia siły kapitału.
Inwestowanie w jednostki rodzimych funduszy akcji oznacza powierzenie pieniędzy drogim i niekoniecznie efektywnym pośrednikom. Co roku kapitał ich klientów jest uszczuplany średnio o 3,8 proc. tytułem opłat za zarządzanie. Oznacza to, że fundusz konsumuje wszystkie dochody z dywidend, a inwestor jest zdany na zyski wynikające ze wzrostu kursów akcji, zależne od napływu kapitału na rynek. Jeśli na rynkach zapanuje stagnacja, zyski te będą symboliczne. Po 10 latach może się okazać, że tylko zarządzające funduszem TFI zdołało pomnożyć swój kapitał.
Trudno się zatem dziwić, że żadne towarzystwo nie wyszło dotąd z ofertą taniego funduszu indeksowego z opłatą nieprzekraczającą 1 proc. Byłoby to i tak sporo więcej niż wynosząca 0,15 proc. opłata w funduszu Vanguard SP500 czy 0,75 proc. w funduszu ETF iShares Emerging Markets.
Powrót indeksu WIG na historyczny szczyt wymaga jego wzrostu o 100 proc. Przy założeniu 10 proc. średniorocznej stopy zwrotu zajmie to nieco ponad 7 lat. Gdyby uwzględnić opłatę na rzecz funduszu, czas powrotu na szczyt wydłuży się do 11 i pół roku. Długoterminowe wyniki większości funduszy skłaniają do ostrożności. Najstarszy polski fundusz akcyjny zarobił w ciągu niemal 13 lat 225 proc., czyli niespełna 10 proc. rocznie. W tym czasie WIG zyskał 360 proc., a więc blisko 13 proc. w skali roku. Chociaż można znaleźć fundusze, które w nieco krótszym okresie pokonały indeks, raczej szkoda czasu na szukanie wyjątków, gdyż wysokie opłaty są zbyt dużym czynnikiem ryzyka.
Żadna z metod inwestycyjnych, poza zajęciem krótkiej pozycji, nie jest w stanie zamienić bessy w hossę. Można jednak za ich pomocą ochronić portfel i dzięki maksymalnemu wykorzystaniu energii fal wzrostowych sprawić, by fraza "zysk w długim terminie" straciła swój dość posępny wydźwięk.
a lokaty są 10%