Droga do globalnej katastrofy
/ 77.254.59.* / 2012-06-15 20:43
QE, które mało dwa zadania: podnieść ceny domów,żeby zmniejszyć straty banków, oraz utrzymać nisko stopy rynkowe, żeby odsunąć moment niewypłacalności Stanów przy ciągle rosnącym deficycie budżetowym.
Jednak wiązało się to z jednoczesnym uderzeniem w gospodarkę, która i bez tego była w kryzysie, związanym z krachem na rynku nieruchomości, jak i wyprowadzeniem produkcji do Chin i innych krajów straciła swoją podstawową bazę.
W sumie to pokerowe zagranie nie miało prawa się udać, i tak właśnie się stało.
Ceny domów nadal spadają, a niskie stopy nie są tu w stanie nic pomóc, bo gospodarka jest w coraz gorszym stanie.
Jednocześnie problemy Stanów wpędziły w kryzys gospodarkę globalną, która sama miała swoje problemy (Japonia, strefa euro, Wlk. Brytania, Chiny), które próbowała zwalczać dodrukiem pieniądza, co tylko je zaostrzyło.
Rozwój, bazujący na ciągłym powiększaniu długu, nie jest żadnym rozwojem, tylko jego atrapą i nie ma szans trwać zbyt długo.
Bredzenie więc dziś ponownie o QE, nie ma już żadnego sensu, bo wymaga coraz większych nakładów, a przynosić będzie coraz gorsze skutki, szczególnie że odporność gospodarki na tego typu szoki już została praktycznie sprowadzona do zera, dzięki poprzednim absurdalnym eksperymentom, błędnym z samego założenia, bo abstrahującym od ogromnego krachu na rynku nieruchomości.
Cały czas obracamy się więc w oparach fikcji, wirując w kierunku czarnej dziury...