05.05. Nowy Jork (PAP/int.) - Obecne spadki na giełdach należy traktować jako naturalną korektę w trendzie wzrostowym. Po zakończeniu korekty możliwa jest kontynuacja rozpoczętych w marcu ubiegłego roku wzrostów na światowych rynkach. Motorem dla kontynuacji zwyżek będzie poprawa kondycji spółek giełdowych oraz otoczenia makroekonomicznego - uważają analitycy.
"Fundamenty gospodarcze poprawiają się, stopy procentowe natomiast są wciąż na bardzo niskich poziomach. Inwestorom nie opłaca się obecnie trzymać niezainwestowanych pieniędzy. Nie spodziewam się dlatego jakiś poważnych spadków. Jednocześnie jednak w każdej chwili możliwe są przerwy w zwyżkach, które zazwyczaj umożliwiają rynkom nabranie energii do dalszych wzrostów" - powiedział w CNBC główny strateg inwestycyjny BlackRock Bob Doll.
"Wciąż jeszcze jest wielu inwestorów, którzy nie wierzą, że poprawa sytuacji w gospodarce światowej ma trwalszy charakter. Dotychczasowe wzrosty częściowo były możliwe właśnie dzięki tym obawom oraz niezdecydowaniu. Pieniądz jest tani, a jednocześnie poprawiają się wyniki spółek. Dlatego uważam, że obecnie bardziej prawdopodobna jest kontynuacja wzrostów niż wyraźne pogłębienie się spadków" - dodał.
"Wciąż poprawiają się fundamenty gospodarcze, istnieje więc najważniejszy argument do kontynuacji wzrostów. Możemy oczywiście dyskutować o tym jak wyraźna jest obecna poprawa, nikt nie ma chyba jednak wątpliwości, że z jakąś poprawą mamy do czynienia" - powiedział Richard Bernstein, prezes Richard Bernstein Capital Management oraz były główny strateg inwestycyjny banku Merrill Lynch.
"Tak długo jak widoczna jest poprawa w gospodarce, a krzywa rentowności jest bardzo stroma, prawdopodobieństwo poważnej korekty, czy też nowej bessy jest bardzo niskie. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko korekty, jednak nie powinna ona być powodem do zmartwień dla inwestorów inwestujących w średnim i dłuższym okresie" - powiedział Bernstein.
Krótkoterminowa korekta może znieść główne światowe indeksy o około 10 proc. w dół. i może ona częściowo wynikać ze zbyt dużego optymizmu panującego na rynkach jeszcze kilka tygodni temu.
"Wskaźnikiem, który obserwujemy jest to, jak wielu analityków z Wall Street podnosi swoje prognozy zysków spółek. Obecnie już około 70 proc. analityków to uczyniło. W przeszłości, gdy poziom ten wzrastał powyżej 70 proc. mieliśmy pewne problemy z kontynuacją wzrostów, nie oznaczało to jednak dramatycznych spadków - powiedział Tobias Levkovich, główny analityk inwestycyjny ds. amerykańskiego rynku w Citigroup.
"Powodem do pewnych obaw jest również to, że tempo poprawy wskaźników wyprzedzających koniunktury ulega spowolnieniu, a to też sugeruje pewne problemy dla akcji, szczególnie spółek małych i średnich" - powiedział Levkovich.
Zdaniem analityka Citigroup po zakończeniu korekty giełdy powinny powrócić do wzrostów. Bessa bowiem jest mało prawdopodobna w sytuacji, gdy z gospodarek napływają pozytywne dane.
"Korekta jest możliwa i może wynieść w granicach 10 proc., a więc nie powinna być bardzo głęboka. W dłuższej perspektywie korekta taka jest konieczna, aby możliwa była kontynuacja wzrostów" - powiedział Levkovich. (PAP)
wst/ jtt/