Don Kenobi
/ 83.5.249.* / 2009-06-02 10:10
Główne ryzyko dla banków związane z niewypłacalnością kredytobiorców jest następstwem pogorszenia kondycji rynku pracy - napisali w cotygodniowym komentarzu (Local
Market Mover) analitycy BNP Paribas.
"Ryzyko niewypłacalności zlokalizowane jest głównie w dziedzinach pożyczek na cele konsumpcyjne i długu na kartach kredytowych, a nie w pożyczkach hipotecznych zaciągniętych we frankach (pomimo osłabienia złotego)" - napisali.
Wskazują, że kredyt dla gospodarstw domowych jest głównym składnikiem kredytu banków dla sektora prywatnego (62-63 proc. ogółu), dlatego jakość tej kategorii długu jest dla polskich banków bardzo istotna.
Pomiędzy stanem zatrudnienia, a poziomem tzw. złych długów występuje wyraźna współzależność. Sytuacja na rynku pracy odzwierciedla się w jakości kredytu po upływie około roku.
"Biorąc pod uwagę obecne dane z rynku pracy sądzimy, że proporcja złych długów może wzrosnąć do 10 proc. z początkiem 2009 roku, a z uwzględnieniem naszych prognoz dla rynku pracy może sięgnąć ok. 15 proc. do 2011 roku, co odpowiadałoby z grubsza poziomowi z poprzedniego kryzysu z lat 2001-02" - uważają.
Możliwe odpisy z tytułu nieściągalnych długów mogą jednak okazać się tym razem wyższe niż w okresie 2001-02 ponieważ ogólna wysokość pożyczek dla gospodarstw domowych wzrosła z 70-100 mld zł. na początku obecnej dekady do blisko 400 mld zł obecnie.
BNP Paribas nie oczekuje, by obniżka stopy rezerwy obowiązkowej do 3,0 proc. z 3,5 proc. zarządzona przez RPP 27 maja spowodowała wzrost akcji kredytowej banków, ponieważ popyt na kredyt się kurczy, a niechęć do ryzyka ze strony banków rośnie. Decyzja RPP w ocenie analityków zwiększy płynność sektora bankowego o ok. 3 mld
zł.
"Z powodu awersji do ryzyka spodziewamy się, że dodatkowa
płynność pomoże w finansowaniu deficytu budżetowego, co jest szczególnie potrzebne w czasie rosnącego deficytu sektora publicznego wymagającego większej emisji obligacji lub kredytu ze strony państwowych funduszy i agencji" - konkludują.